Atmosfera jest gorąca, napięta i nerwowa. Za oknem, na świecie i w moich sprawach. Stylizacyjnie prawie jak w Sindbadzie. Skojarzenia oczywiście za pomocą portek. Portki stare jak ten blog. TUTAJ post sprzed 6-ściu lat, w którym wystąpiły. Ale atmosferyczna bluzka całkiem nowa. To znaczy w mojej szafie nowa, bo tak w ogóle, to z sh. Myślałam jeszcze nad turbanem 👳 Byłoby bardzo po sindbadziemu, ale to jednak nie moja bajka. Nie będę robiła przebieranek ;)
Powiecie, że nudna jestem z tą pustynią i piaskiem. No, ale jak tu nie korzystać. Takie miejsca w zasięgu. Każdy orze, jak może. Czasem na ugorze. Taka atmosfera.
Powiecie, że nudna jestem z tą pustynią i piaskiem. No, ale jak tu nie korzystać. Takie miejsca w zasięgu. Każdy orze, jak może. Czasem na ugorze. Taka atmosfera.
Napięta atmosfera na świecie mnie przeraża... Cóż znaczy dla niektórych życie ludzie...
OdpowiedzUsuńZa tydzień jadę z młodzieżą do Wiednia i nie ukrywam, że budzą się we mnie obawy i lęki...
Ale ostatnio w moim mieście, pozornie spokojnym, w centrum o godzinie 13.00, kilku wyrostków, chyba pod wpływem dopalaczy, pobiło zakonnika. Znamy Go z M. osobiście - fantastyczny człowiek... To bardzo smutne.
A jeśli chodzi o Twoją osobistą gorącą atmosferę - życzę Ci z całego serducha, by trochę ostygła... Do takiej temperatury, która Ci odpowiada.
Za mną też ciężki tydzień, przed też nielekki... Zbieram się do listu...
A klimaty, które pokazujesz, nigdy się nie znudzą, wszak pustynia jest perełką w naszych polskich realiach. Twój strój mega się z nią komponuje. Takie bluzki, w których hula wiatr, są na gorącą aurę idealne. :). Rewelka!
Coraz bardziej mnie ciągnie na "Twoją" pustynię... Świetne zdjęcia.
Moc serdeczności posyłam.
Staram się odcinać od wszelkich złych info. Momentami, kiedy już do mnie docierają, mam wrażenie, że to jakieś bajki o złych ludziach. Koniec świata jakiś.
UsuńNiech stygnie, bo całkiem osiwieję (i tak osiwieję) ;)
Wiatr hulał w tamtej chwili i był gorący.
Widzę, że coraz więcej turystów z różnych zakątków Polski tu dociera. To cieszy :)
Uściski :)
Gdy mię atmosfera dokucza, to siadam na rower, słuchawki w uszach odcinają świat zewnętrzny, wiatr we włosach i jadę przed siebie... Myślę, że spacery po pustyni mogą działać podobnie:-). A potem cóż, wraca się i żyje dalej.
OdpowiedzUsuńKeep calm and good look... albo luck:-)
Ściskam!
Ja nie mogę od tej atmosfery uciekać. Muszę działać, wspierać, myśleć ;) Spacery tylko z przyjemności i dla ;))
UsuńBez wątpienia Twój blog jest jedną z "perełek".
OdpowiedzUsuńWarto tu zaglądać. Ubierasz się po swojemu, cenie to bardzo ;-)
Myślenie i ubiór poza trendami..coraz mniej takich osób. Twój blog tym bardziej cenny.
Wszystko mi się tu dzisiaj podoba! ;-)
Dzięki za takie słowa. Dla mnie są wielkie i cenne ;) :) :)
UsuńŁadnemu we wszystkim ładnie!
OdpowiedzUsuńŻe niby ja, że mnie??? Czasem, na zdjęciach :)))
UsuńŚwietna stylizacja w cieple klimaty!
OdpowiedzUsuńBardzo się sprawdza :)
UsuńJa uciekam do lasu albo na działkę. Praca fizyczna i natura działa na mnie nieziemsko. Też chadzałabym na pustynię, jeżeli takowa by tu była. Bluzeczka ok, w zeszłym roku kupiła podobną. Spodnie luźne i wygodne. Fajnie to razem zespoliłaś.
OdpowiedzUsuńJa nigdzie nie uciekam. Chyba, że w głąb siebie :)
UsuńBardzo fajnie na tej Twojej pustyni:))czasem mażę o takim miejscu jak mam wszystkiego dość:)))bardzo ładnie wyglądasz:)))fajna bluzka i świetne buty:))Pozdrawiam serdecznie i pomyślnego poukładania swoich spraw życzę:))))))))))))
OdpowiedzUsuńJest git ;)
UsuńJa, jak mam wszystkiego dość, przede wszystkim zamykam się w sobie i nie mam siły w ogóle na świat wyłazić...
Wzajemnie Reniu :) :) :)
Świetny zestaw na lato.
OdpowiedzUsuńTo fakt.
UsuńJakbym miała takie fajne plenery w pobliżu, to też bym je na blogasku non stop pokazywała.... Swoją drogą to warto by się na Pustynię Błędowską wybrać. Ostatnio to jeszcze z Hanką przy cycu byliśmy ;).
OdpowiedzUsuńTe jasne stylizacyjki Twoje fajnie wyglądają na tle piasku :)!!!
I tak ubolewam, że za mało tam łażę. Ale nie zawsze jest odpowiednia atmosfera ;)
UsuńNo, wiedziałam gdzie zamieszkać z moimi nie-kolorystycznymi upodobaniami :D
Powalają mnie tytuły twoich postów! Zawsze, kiedy je czytam, próbuję odgadnąć, co tym razem wymyśliłaś. I rzadko udaje mi się choć trochę zbliżyć do twoich stylizacji. Słaba jestem. Ugor jest fantastyczny! A atmosfery zazdroszczę:) wszystko razem jak zwykle fantastycznie do siebie pasuje.
OdpowiedzUsuńNo nieee.Słaba?Własnie mam na drutach sukienkę z bambusa odgapioną od Ciebie:)(ciekawe jak sie nosi?)A stylizacje Sivki świetne ,jak zwykle .Ewa D.
Usuńdanonk - bo ja lubię takie nieoczywistości słówne ;)
UsuńED - ojtam ojtam, nie zawsze :)
Jak pięknie, ale mi się podoba. Jakie cudne zdjęcia i klimat Sinbadowski:) Uwielbiam takie klimaty i zdjęcia z klimatem. Twoja stylizacja jest super, portki i bluzka -idealnie i jak Ci w tym ładnie! Szkoda, że dzieli nas woda:) bo turbanik to nie problem:) buziole
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba ;) :) :*
UsuńSpodnie z nogawkami na gumce znalazłam bym w swojej szafie bez problemu. Nawet ostatnio jedne dokupiłam :-)
OdpowiedzUsuńKiedyś był na nie szał. Na szczęście już minął i mogę być oryginalna :D
UsuńSiveczko miła Tyś nie Sindbad ale Szeherezada, bo mega kobieco wyszło. Lubie te Twoje piękne, nienachalne stylizacje, i te ładne fotki i ta Twoją pustynię. A jedzonko mnim mniam. Buziaki Danka
OdpowiedzUsuńA nawet mi przemknęła przez myśl ta Szeherezada i prawie miałó być o niej. Ale doszłam do wniosku, że mi daleko do księżniczek, za to do facetów rządnych przygód - bardziej :)))
UsuńDzisiaj zaczne od konca :) zobaczylam Twoje nalesniki i wydalam okrzyk zwyciestwa ....robie podobne ale zawsze mi pekaja:( myslalam,wiec ,ze talentu mi brak i wyzej ....nie podskocze :( Jak zobaczylam te piekne pekniecia u Ciebie to pomyslalam jednak cos ze mnie jeszcze bedzie nawet u Ciebie sa ,mniejsze ale sa :))) miod na zbolale serce :))) a stylizacja ....przednia,fantazyjna i bardzo na czasie bo z gumkami i oversizowa :)Pozdrawiam serdecznie Renata
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc, to rzadko mi pękają, ale jeśli już, to mnie to w ogóle nie dotyka - byleby dobre było - a nieskromnie rzeknę, że jest :D Co do stylówy - wiesz, ja to nie zabiegam żeby było na czasie. Ma być po mojemu i jak najdalej od tego, co trędi-owędi ;) :D
UsuńWidzę pewne różnice między Tobą a Sindbadem. Głównie takie, ze on na wodzie, a Ty na piasku ;) No i on nie wyglądał tak pięknie jak Ty w tych szerokich portkach... Fryzem sie zachwycam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńEee, on swoje przygody miewał wszędy owędy ;) Frzy delikatnie zaczyna mnie satysfakcjonować, ale do pełni szczęścia jeszcze brak paru centymetrów. Może wytrwam :)
UsuńSuper portki, się mi podobają i z bluzką tworzą jedną całość. A te buty, cudowne.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dzięki :) Dawno w nich nie łaziłam, ale jak mi wpadła w łapy ta bluzka, to mi się tak jakoś przypomniały ;)
UsuńCoraz mam większą chęć uciec na pustynię. Bardzo przyjaźnie, wbrew pozorom, to wygląda :)
OdpowiedzUsuńNaleśniki sobie chyba zaimprowizuję. Ostatnio trafiłam na promocję na tofu, więc mam zapasy potencjalnego nadzienia.
Pustynia jest bardzo przyjazna ;)
UsuńCzęsto naleśnikuję, w wersji mini. Synusiowi robię takie śniadanka przed szkołą ( i tak sama zżeram najwięcej :D).
Pustynia nam się nie znudzi :) bo żadna z nas jej chyba tak pod nosem nie ma, więc spoczko - te zdjęcia są supr. Świetnie wyglądasz we wszystkim - portkach, bluzce, butach, koszyku. Pięknie pisakowe kolory, klimatycznie letnie zdjęcia. A pasty - uwielbiam takie misz-masze więc MNIAM :) :)))) . Miłego tygodnia - Margot :)))0
OdpowiedzUsuńNo to dobrze, bo mam jeszcze jedno "wejście" na pustynię. Do odkrycia w sumie, bo jeszcze tam nie byłam. Tłumy tu coraz większe, trzeba szukać miejsc nieoczywistych, jeśli się chce przed tłumem uciec ;)
UsuńMiłego dla Ciebie ;) :) :)
Dla mnie nie ma za dużo piaskowych historii, większość życia spędziłam nad morzem (bo tam rodzona), od 10 lat centrum Polski i bardzo tęsknie za takimi klimatami. Kocham wiatr we włosach, morze o tą pustynię też, nieraz tam łaziłam :). Twoja stylówa bardzo pasuje do otoczenia, galotki super!!! Co do naleśników to pychota, tez robię wegańskie, mieszam mąkę kukurydzianą z gryczaną, woda mineralna i jest mniaam :) Fajnie u Ciebie <3
OdpowiedzUsuńOoo, tu jest takie jedno wejścia na pustynię, że mam wrażenie, że zaraz zobaczę morze. No niestety, tylko do rzeki można dojśc. Ale przynajmniej da się obalić tekst, że "nie ma, nie ma wody na pustyni". Jest ;)))
UsuńO, z gryczanej, kukurydzianej i też żytniej robię. Mieszam w zależności, którą akurat mam. Nie wyobrażam sobie już robić inaczej. Te "normalne" wydają się być tłuste i brzuch boli ;)
Bardzo lubię sindbadowate sytuacje, niestety moje portki zeszłoroczne w takim klimacie jakoś ze mnie wyrosły, choć jedne świetne dopadłam ostatnio, hurra! :)) Świetna ta Twoja piaskowa stylizacja, taka nadmuchana bo nie nadęta, zwiewna choć ujarzmiona gumkami, wypełniona dobrą atmosferą, stonowana i bardzo swobodna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ja mam jeszcze jedne, powinny Ci się podobać, bo kolorowe jak nie wiem co :) Może mi się uda kiedyś złapać fazę na kolor, to pokażę (znów, bo już tu były; stary ten mój blog :D). Stylówa nadmuchana przez gorący wiatr, bardzo bardzo przyjemniasty. Uwielbiam. Czułam się, jakbym miała odlecieć ;)
UsuńTak blisko mam pustynię a tak rzadko tam bywam...fajny z Ciebie Sindgad...
OdpowiedzUsuńNajczęściej tak bywa ;)
Usuń