U Sivuchy

Sivka. Rocznik '73. Matka, żona. Człowiek. Przekorna indywidualistka. Spaceruję swoimi ścieżkami. Odwiedzam miejscówki. Dziergam na drutach. Robię zdjęcia. Przyglądam się szczegółom. Mam Zespół Niespokojnych Myśli i Rąk. Mieszkam na Jurze, niedaleko Pustyni ;) k o n t a k t: Sylwia2008s@wp.pl

Strony Rękodzielne

Wyświetlono

Instagram

Instagram
sivkasivucha

Translate

wtorek, 26 listopada 2013

Aga Los. Mufka.


 Weszłam ci ja razu pewnego na blog Agi Prekursorki, a tam cudo takie idealne, że mię ścięła miłość pierwszowejrzenna i serce ściskiem zereagowało. Ani śmiałam prosić uszyjuszyjuszyj!!!! Inom zdołała zachwyt wydusić i nieśmiałe zapytanie, czy na sprzedaż byłbyż... Kiedy Aga do mnie napisała z propozycją nie-do-od-rzu-ce-nia, nie mogłam z radości się posiąść!!! Drugi wybuch eksplozji radochy (jak się cieszyć, to tylko pełną gębą) nastąpił w momencie założenia płaszcza ( bo o nim ta klikanina) na grzbiet. Luuudzieee! Żeby tak szyć na odległość nie macając klienta i trafić w samo sedno z rozmiarówką!? I fason wyśmienity! Płaszczyk leży jak ulał, idealność bezgraniczna! Uszyty z polaru, miękki i przytulny. W dodatku można mu nadać różne oblicza, bo inaczej wygląda związany paskiem, a zuuuupeeełnie co innego bez. Tak więc będę go tu, mam nadzieję, jeszcze pokazywała i założę się, że go połowa z Was nie rozpozna :D Ta metka będzie kiedyś znana! Jeszcze raz ogromniaste podzięki Ago!!!


 Czapka i mufka - to już ja sama. Pomysł, żeby sobie zrobić coś takiego jak mufka, wpadł mi do głowy, kiedy Sonia pokazywała swoją misiatą tutaj. Moja, nie mogło być inaczej, wydziergana na drutach. Ulubioną kostką (w sensie ścieg). Czapka też kościana, a zamiast ściągacza tradycyjnego zrobiłam warkoczowaty. Naremiennik (przy okazji naplecnik i napierśnik) też kostką (drobniejszą) i ściągnięty warkoczowato. Tak, lubię przezywać swoje sTwory :) :)  


 Uległam namowom i sugestiom, i  stworzyłam TUTAJ osobną stronę, na której będę zamieszczała WSZYSTKIE swoje sTwory poTwory. Łatwo trafić. Pasek pod nagłówkiem. Wpadajcie, jeśli będzie Wam po drodze i przyprowadzajcie znajomych. Ja ze swej strony robię, co mogę :)

 Obzdjęciawia mnie Syn, Fotoczłowiek Młodszy, bo Fotoczłowiek Starszy zarobiony poważniejszymi sprawami.

czwartek, 21 listopada 2013

Beżucha i naręcznik

 Gdy nie można nic poradzić, to dobrze jest połazić. Na spacerku po najbliższej okolicy, z Synem, byłam Beżuchą, nie Sivuchą. Kilka odcieni beżu zebranych w kupę wg mnie wygląda bardzo dobrze, idealnie wręcz. Do łat na łokciach mam wielki sentyment. Pomyśleć, że kiedyś łaty kojarzyły się z biedą, oszczędnością i przedłużały żywot niejednego ciucha. A teraz... proszę, na blogi się pchają i modę udają. Narzutę już pokazywałam, ale teraz będzie w wersji ulepszonej - odprułam rękawki. Prezentuje się i nosi lepiej bez(ż).
 A na spacerze Syn próbował rozkminić: jak to jest, że kiedyś było Nic, a z tego Nic powstało Aż Tyle? Nie wiem jak, ale "Trzeba to jakoś zatrzymać. Przynajmniej w jednym zdaniu. W przeciwnym razie ucieknie, rozpłynie się, rozproszy..."
Cytat - Józef Baran "Koncert dla nosorożca. Dziennik poety z przełomu wieków." Jestem w trakcie czytania.     
  

Gdybym miała za pomocą obrazka/zdjęcia pokazać jak się czuję, to właśnie tak: 
 

   narzuta, czapka, komin - hand made by Sivka, na drutach
bluza - Decathlon, prezent imieninowy
ledżinsy - stragan na targu
buty - ccc

Naręcznik beżuchowy:

piątek, 15 listopada 2013

Dres stres

 A już myślałam, że uda mi się w beztroskiej i kolorowej atmosferze pochwalić, jakie fajne ubrania można dorwać w Decathlonie. Stwierdziłam to ze zdziwieniem, przypadkowo tam wstępując. I wróciłam po spodnie antystresowe, czyli dresowe. Miałam nadzieję na relaks w nich i wypoczynek, może czasem jakiś sport. Zrobiłam foto-seszyn... A tu dupa. Dresiara stresiara, powody do stresów przybywają. Kupując je, nawet nie przypuszczałam, z jak wielkim czeka mnie stresem przymiarka.
 Całe życie człowiek boi się, że rodzicom coś się stanie, zachorują. Odpędza się takie myśli, ale to i tak się wydarza. U mnie właśnie przyszedł ten czas. Rodzice przestają być ludźmi młodymi i fizycznie sprawnymi, zaczynają chorować. Wychodzą na wierzch wszelakie zaniedbywane latami sprawy, dochodzą nowe i jak to się ma w zwyczaju, wszystko na raz spada na nasze głowy. Jadę do szpitala, martwię się, czekam na wyniki badań, diagnozę i "co dalej". Jeszcze nie wiem, czy jestem dobrej myśli. Ale muszę być twarda i nie ulegać panice, bo to choremu nie pomoże.
 Wątpię, żebym w najbliższym czasie wykrzesała z siebie na tyle energi, by zostawiać entuzjastyczne komentarze pod Waszymi postami, ale będę zaglądać, ku pokrzepieniu.  
Hand made by Sivka: czapa TU szczegółowiej i komin
 

Niech Moc będzie z moim Ojcem!

niedziela, 10 listopada 2013

Żółtaczka Stasiuka

 Tytuł myląco przerażający, ale jak się okaże, oczywisty... Kolejne włóczkowe sTworzonko, z którego jestem bardzo rada, pozwólcie przedstawić sobie. Pierwotnie miało być sukienką dla dzidziuśki. Inna opcja zakładała sweterek dla młodocianej. Ostatecznie, jak zwykle ląduje na mnie. Wymyśliłam i zrobiłam  na drutach, trochę ryżem, trochę warkoczykami, wrabiając trochę niezidentyfikowanych powtarzających się kształtów.
  Prace ręczne cały czas w toku, ale żeby i głowa miała coś do  roboty, czytam. "Nie ma ekspresów przy żółtych drogach" Andrzeja Stasiuka, to kolejna nowość, z wydawnictwa Czarne, którą musiałam mieć! Stasiuk, jakiego najbardziej lubię. Podróżujący po zadupiach Europy ("Tak, siedzieć na rynku nieznanego obcego miasteczka albo wsi w obcym kraju to jest jak czytać piękną książkę. Trochę się rozumie, ale resztę trzeba sobie wyobrażać".), zatrzymujący się nad cudowną codziennością, przyjmujący przemijanie najnaturalniej jak można ("Okolica zamiera dom po domu i to jest tak, jakby zmnieszało się moje życie. Bo co się z nami stanie, gdy przepadną wszystkie miejsca, w których przebywaliśmy? Będziemy musieli je wymyśleć od nowa i nasze dawne życie też zmieni się w wymysł, w igraszkę pamięci, w nic więcej".), otwiera oczy pisząc prosto w serce. Utożsamiam się z wieloma poglądami (rozdział Hibernatus!), kiwam głową czytając i podkreślam najtrafniejsze zformułowania. Ktoś powiedział, że proza Stasiuka ma coś z poezji. I ja się zgadzam z taką opinią!
 Jeszcze się pochwalę, że kilka lat temu byłam na spotkaniu z pisarzem i nawet, czego normalnie nie robię, poprosiłam o autograf .  
"Tak. Mówię do was z bardzo daleka. Mówię z głębi własnego świata, którego nie jesteście w stanie pojąć. Proszę nie odczytywać tego jako zarzutu. Tak samo ja nie mam dostępu do waszych światów. Mogę próbować, ale nigdy nie znajdę się w ich wnętrzu. Nie znajdę się we wnętrzu waszej opowieści. Mój wzrok, moja ciekawość ześlizną się po powierzchni. Uniosę tylko tyle ile będę potrzebował do potwierdzenia własnych przeczuć, tyle, ile będę potrzebował do własnej opowieści. Tylko tyle? Aż tyle?"
sweterek - hand made na drutach by Sivka
spódnica - Pepco, ma tyle lat co ten blog(4)
rajty - "skleroza, siostra moja rodzona" :D
buty - ccc
cytaty - z książki o której była mowa w poście, a ten o rajtach z reklamy :D   

wtorek, 5 listopada 2013

Wiśniówka w Opatowcu

  Kilka łyczków wiśniówki jeszcze nikomu nie zaszkodziło:) A Opatowiec odwiedzam raz na rok, najczęściej w związku z czasem zaduszkowym. Połowa moich genów pochodzi z kielecczyzny. Przy okazji to bardzo stara miejscowość klik. I promem można się przepromować w miejscu, w którym Dunajec łączy się z Wisłą. I na obiadek wpaść do Starego Młyna klik, gdzie nawet Elżbieta Dzikowska zawędrowała i Marek Kamiński dobrnął się posilić. A mój ś.p. Dziadek przyjeżdżał tu mielić zboże na mąkę 60 lat temu. Z czasów dziecięctwa pamiętam własną z Dziadkiem do Opatowca wyprawę. Ja na niebieskim składaku, On na czarnej "kozie" klik...
 Ale wszystkie wspomnienia przebija teraźniejszość i mój Syn, który po pochłonięciu pizzy z pieca, poszedł do pana, który ją robił i na znak że pyszne, zrobił z nim żółwika klik :D 

 Sukienka i łańcuch z wiśniowym ogniwem (z wrobionym warkoczem) - hand made by Sivka. Największy komplemet dotyczący tej sukienki przeczytałam na fb na tablicy Promujemy rękodzieło, gdzie się chwalę swoimi poTworkami. Ktoś myślał, że została uszyta, poprosił o wykrój i info skąd materiał. A ja przecież tylko drucikami, z głowy wymachałam.

ś.p. Dziadek: