U SIVUCHY

Sivka. Rocznik '73. Zespół Niespokojnych Myśli i Rąk. Przekorna indywidualistka. Handmajdzistka. Pasjonatka tworzenia. Lubi chadzać swoimi ścieżkami. Robić zdjęcia. Odwiedzać miejscówki. Mieszkanka Jury. k o n t a k t: Sylwia2008s@wp.pl

Strony Rękodzielne

Wyświetlono

Instagram

Instagram
sivkasivucha

Translate

środa, 16 maja 2018

Udawać siebie

 Najłatwiej jest udawać samego siebie - powiedział Stanisław Lem. Wyrwałam z kontekstu, bo tyle wystarczyło, żeby mi się spodobać. Jakiż mógłby to być piękny przyczynek do dyskusji...

 Wyciągnęłam męża do kina. Spontaniczna bardzo sprawa. Parę razy obejrzałam trailer najnowszego filmu Romana Polańskiego Prawdziwa historia i poczułam nieodpartą konieczność obejrzenia go! Teraz! Zaraz! Od razu! Czyli tylko w kinie. Szybko wyszukałam, w którym z pobliskich znajdę seans i tak oto na zakończenie weekendu, w niedzielę o dziewiętnastej, zasiedliśmy w Sali Kameralnej kina Radość w pewnym miasteczku. I to tylko we dwoje. Cała sala i seans dla nas! Właściwie to smutne, że ludzi tak mało interesuje coś bardziej ambitnego, a na durnoty walą do kina masowo... Cóż, róbta co chceta. Prawdziwa historia to wierna (ponoć) adaptacja książki o tym samym tytule (chętnie bym przeczytała), napisanej przez Delphine De Vigan. Znając filmową twórczość Polańskiego, człowiek (znaczy ja) spodziewa się, że zwyczajnie nie będzie. I to jest super. Jeszcze przez dobę po obejrzeniu, międliłam w głowie temat i zastanawiałam się, czy mi się podobało, czy nie. Czy w ogóle zrozumiałam. Bo nie ma tu oczywistości, mimo że może się wydawać, że są. Owszem, POTEM dociera do głowy, że pewne sugeracje pojawiały się regularnie przez cały czas opowiadanej historii. Ale przecież napięcie rosło gdzie indziej, czekało się na mocne uderzenia w innych momentach... Widz chciał być mądrzejszy od reżysera. Postaci bohaterek, dwóch (?) kobiet, proces twórczy, walka wewnętrzna, sposób nie-radzenia sobie... Nie, to nie jest film o tym, o czym przez długi czas wydaje się być. Udaje... A ja nie powiem nic więcej! Film mi się podobał! Uwielbiam Emmanuelle Seigner!

 Mam fajną nówkę spódnicę, w której od momentu zakupu chodzę prawie stale. Siwa, nierówna, dresiarska, dziwna. Całkiem jak ja ;) Gorzkobrązowa marynarka w prążki ma ileśtam lat, jest z sh, pokazywała się na blogu nie raz, a pierwszy 6 lat temu TUTAJ. I tak oto udało się poudawać. Coś. Kogoś. Siebie.


Brocha hand made z modeliny, ale udająca kamień. I drewniany pierścień. Weterani blogowi:

  

29 komentarzy:

  1. Doskonały tytuł posta(dyskusja na ten temat mogłaby być ciekawa) i fajne (jak zwykle) ciuszki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mogłaby, ale chyba się nikomu nie chce zacząć :))))

      Usuń
  2. Fantastycznie udajesz siebie, albo nie udajesz? Ja w każdym razie zawsze daję się nabrać. Tak jak nie lubię dyskutować, to dywagacje na ten temat chętnie bym poczytała, taka jestem, albo to nie ja ☺ Bardzo mi się podoba to dresiarskie szare w zestawieniu z brązem, fajnie drapowana kiecka i super podkoszulek, dziękuję za rekomendację filmu, nakręciłam się ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, jak to jest z tym udawaniem ;) Dyskusje często nie mają sensu, bo ludzie sobie za bardzo przytakują, biorą cudze poglądy za swoje ;) Mieć inne zdanie niż ogół, to jakiś rodzaj odwagi, nawet za cenę ostracyzmu.

      Usuń
  3. Wybieram się, bo Polański zawsze wymuszał na mnie różne rozważania. Książkę chętnie też, jest wydana po polsku.A spódnica i reszta Sivki doskonała. Pierścień mnie zaciekawił bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ja lubię zachachmęcenia w sztuce; lubię myśleć ;))
      Książki będę szukać. A może ona mnie znajdzie ;)
      Dzięki bardzo za pochwałę ciuchową. Doskonale się w tym tu czymś takim czuję ;)

      Usuń
  4. Dokładnie tytuł potrafi wprowadzić dość duża dyskusję. Pięknie skomponowana stylizacja szarość, marynarka świetnie się z nią komponuje.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię dyskusje. Chociaż ostatnio jakby mniej mam do tego siły i ochoty. Ale jak jest fajna okazja, to ja chętnie ;)
      Dzięki :)

      Usuń
  5. Spódnica super i fajnie dobrana marynarka:))bardzo lubię taką biżuterię:)))na film zamierzam się wybrać:)))Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyszperałam ją (marynarkę) z kupy moich ubrań do wyrzucenia. Głupia ja ;)

      Usuń
  6. I tak powstał nowy trend stylizacji na Sivuchę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Spódnica przydałaby mi się taka, genialna jest. Super wygladasz!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nic nieudawane! Prawdziwa TY!:D
    Wyszła taka elegancja a`la Sivucha:D
    Marynarka zawsze doda klasy!
    Kiecka świetna! Lubię takie nietypowe, a jak jeszcze ma kieszenie, to już w ogóle git!
    Za Polańskim nie przepadam i przyznaję, że do kina wolę iść na coś lżejszego... Dosyć jest problemów w życiu;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem udaję. Na przykład wesołkowatość :D
      No niestety, tej spódnicy kieszeni brak. Ale jej nietypowość jest na tyle wystarczająca, że daruję jej to ;)
      Ja niektóre (te, które obejrzałam) jego filmy lubię bardzo, a i tak najlepszy jest "Nóż w wodzie". Lżejsze kino czy literaturę lubię, ale nie toleruję zawracania głowy głupotą, plastikowatością, pustostanem. No niestety, wymagająca wobec świata jestem :D

      Usuń
  9. Kiedy ja w kinie byłam??? Chyba na Wołyniu 1,5 roku temu. Rzadko mamy okazję gdzieś się wyrwać wieczorową porą :). Z braku laku wybieramy filmy dostępne w necie. Kiedyś pewnie obejrzę ten film :).

    Spódnica jest super fajowata. Też taką chcę :D!!! Stylówa na 6+. Luzacka elegancja :D!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za to na koncercie nie byłam 100 lat ;)
      Filmy w necie lecę na okrągło. Tego konkretnego jeszcze tu nie ma, a zapragnęłam obejrzeć TERAZ :D

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. mam darmową wejściówkę do kina i niedługo kończy jej się ważność, podsunęłaś mi ciekawą propozycję bo do kina chodzę na prawdę od święta.
    Co do tego, że ludzie walą masowo oglądać chłam, a na rzeczy ambitne chętnych jest niewielu... przykre to jest, ale tak się dzieje w każdej niemal dziedzinie: gastronomii (wszystkiego ma być dużo i tanio, jakości oczekuje się gdzieś na samym końcu), modzie (fast fashion, chyba nie muszę rozwijać tematu), filmach, książkach, sztuce ogólnie rozumianej... i niestety nic na to nie poradzimy. Możemy jedynie edukować następne pokolenie.
    Spódnica fajna jest. Zupełnie jak Ty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, to jest wszędzie i na dodatek od zawsze. Dlatego wielki szacun z mojej strony dla tych, którym się chce szukać głębiej. To są bohaterowie naszych czasów.
      Edukować, dawać przykład, dręczyć tym ludzi ;)
      Och, dzięki :) :*

      Usuń
  12. O rany właśnie sobie uświadomiłam, że chyba już z dobry rok nie byłam w kinie... Osobiście wolę małe kina niż przeludnione i wypełnione zapachem popcornu multipexy. A taki seans niemal prywatny to już w ogóle fajna sprawa.
    Co do spódnicy to wcale się nie dziwię, że ja intensywnie eksploatujesz bo mało że fajna to jeszcze bardzo w Twoim stylu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to ja też rzadko chodzę, przyzwyczaiłam się do filmów w necie ;) Małe kina są najsuper, w młodości miałam takie swoje ulubione studyjne, specjalnie jeździłam do Katowic na jakieś dziwne filmy :))
      O tak, spódnica w moich klimatach bardzo ;)

      Usuń
  13. Oj kurczę, dawno w kinie nie byłam, a kiedyś się czēściej chodziło, za młodu ;) ale tak, na durnoty, to walą masowo, z tym się zgadzam. Film musi być fajny, do myślenia taki. No i jeszcze powiem, że spódnica fajna, taka siwa :) Też tak mam, że jak coś mi podpasuje, to noszę cały czas. I z marynarką super wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też rzadko chodzę. Był czas, że zaliczałam bajki i inne dla dzieci, kiedy mój syn był mały. Teraz pora seansów randkowych z mężem wróciła 😉 Właśnie, film ma być do myślenia, idealnie o to chodzi 👍✌️

      Usuń
  14. Ładna spódnica, fajnie komponuje się z tą marynarką :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Do kina chodzę do południa właśnie z powodów, o których piszesz - lubię oglądać filmy, a nie słuchać popcornowego mlaskania tuż obok - oczywiście, jeśli to ja chrupię to zupełnie inna historia - mnie wolno hahaha.
    Spódnica super, z bluzką wygląda jak sukienka - a ta marynarka do tego idealna.
    Pozdrawiam - kisses - Margot :) )))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się nazywa partykularyzm i mój mąż twierdzi, że ja to mam. Po głębokim namyśle stwierdziłam, że i owszem :D

      Usuń