Postrzeganie siebie i innych poprzez strój, w tym po pozorach ludzi z subkultur. Taki temat, jako jeden z kilku, zapodała
Eva Viosna i nominowała mnie do wzięcia udziału w odpowiedzi. Można się wypowiedzieć, można wybrać temat, można w dalszym postępowaniu owej zabawy samemu tematy powymyślać i nominować do dłuższego, treściwszego wypowiedzenia. Ach, już zacieram łapki! Ewciu, bardzo Ci dziękuję za nominację i taki temat :* :)
Zatem uwaga, się wypowiem: Pozwólcie, że najpierw na
temat postrzegania siebie. Nie zastanawiam się, jak mnie postrzegają inni. To znaczy nie kieruję się tym przy tworzeniu swojej garderoby i ogólnie
imidżu. Czasem z dużym zdziwiniem dociera do mnie, że inni widzą mnie jakoś inaczej niż ja sama. W całokształcie, wnętrzu i zewnętrzu. Pewnie tak samo ja innych. Myślę, że największy wpływ ma na to... pęd życia, bylejakość i powierzchowność relacji międzyludzkich, egotyzm i podświadome myślenie o sobie jak o pępku świata. Patrzymy na otaczających nas ludzi przez pryzmat własnego
ja, rzadko otwierając się na tyle, by tak naprawdę odkryć co w drugiej istocie tkwi. A wystarczyłoby tylko bardziej słuchać, co mówią inni do nas i tak w ogóle. Strojem też mówimy, wiadomo. Przynajmniej ja. I dlatego wcale nie chcę być ładnie, modnie, grzecznie, elegancko ubraną kobietą... Chcę być strojem kojarzana z sobą, nikim innym, żadnym trendem, modą, cudzym narzucaniem obowiązkowych norm, zasad, innych ciuchowych zakazów, nakazów, tak zmiennych, że niewartych zaufania na zawsze. Ale nie chę też epatować ekscentyzmem na siłę i wydziwioną oryginalnością. Wyrosłam i z tego ;) Na innych patrzę poprzez strój nie na zasadzie oceniania, ale odbierania sygnału - kim jesteś człowieku, co ci tam w głowie siedzi, chcesz o tym porozmawiać? ;)
W kwestiach urodowo-wyglądowych - dawno dawno temu, wkur...a swoim własnym zakompleksieniem, którego zakładnikiem byłam od czasów dzieciństwa, postanowiłam mówić o sobie tylko i wyłącznie dobrze. A to mówienie, uwierzcie mi, przeszło niepostrzeżenie w takie o sobie myślenie i postrzeganie. Akceptacja i lubienie siebie to podstawa, bez niej nie osiągnie się żadnej harmonii, nie pokocha nikogo i nie będzie szczęśliwym.
Subkultury - tak, mnie one też dotyczyły i w sporym znaczeniu cały czas mają wpływ. Ale polega(ł) na tym samym braku zasad. Niedosłowności.
Zawsze bądź sobą - tak sobie nakazałam i tego się trzymam, a każda zmiana w wizerunku ciągle o to motto się opiera. Czy ludzie oceniają po pozorach ludzi z subkultur? A pewnie. Bo ludzie wszystko oceniają po pozorach. Subkultur teraz jakby mniej, młodzież inna niż za moich czasów. Te dwadzieściaparę lat temu... Cóż. Nie chcę uderzać w ten męczący kombatancki ton, wspominając, że
kieeedyś to były czasy, a teraz to nie ma czasu... Ale fakt, że wtedy były punki, metale, skini. I ja się w takim środowisku obracałam, marząc pod koniec lat 80' by móc się o kilka lat postarzeć i wrócić do początków jarocińskiego festiwalu :D Mogłabym przytoczyć sporo historyjek o reakcjach dorosłych na widok własny oraz znajomych. Negatywnych, obelżywych, uwłaczających. Z rękoczynami w tle. Od ludzi
normalnych, to co że niedomytych, pijanych, czy zwykłych buraków, panienek plastikowych wystrojonych a la najtańsza zdzira we wsi. Nieważne. Nas odbierano na zasadzie
inny-gorszy. Czemu inny? Bo inaczej uczesany albo bez fryzury, bo czarno ubrani to
szataniści i narmokany. Itd itp, wiecie o co chodzi. Cokolwiek powiedziałeś, zrobiłeś, niezrobiłeś człowieku -
wina tego twojego towarzystwa... Pozory. Cała gama pozorów. Większość tamtych niegrzecznych, złych, niedobrych wywrotowców, robi dziś wspaniałe rzeczy. Niektórzy kariery naukowe, niektórzy biznesy. Spełniają się w sztuce, muzyce, kręcą filmy, są dziennikarzami, podróżnikami, pisarzami. WSZYSTKO co najlepsze i najważniejsze ;) :)
W obecnych za przeproszeniem czasach, inność prezentowana ubraniem stała się na ogół normalnością. Rodzicami stali się ci, którzy sami kiedyś byli częścią subkultur i z większą (bardzo dużą) tolerancją patrzą na wariacje wizerunkowe swoich latorośli. Ba, nawet oczekują, że ich dzieci będą tak samo poszukiwać swojego stylu i podkreślać odrębność, sławiąc pojęcie inności! A propos pozorów jeszcze - myślę, że nie tylko oceniamy po nich, ale je tworzymy.
A teraz moje tematy. Tu mam mały problem, bo jestem ciągłym rozkminiaczem i nurtują mnie notorycznie przeróżne tematy, więc nie wiem, które wybrać. Na szczęście większa ich liczba dotyczy pierdół, które ulegają samorozkminieniu lub ich ważność rozwiewa się jak mgła nad jesiennym niebem o poranku :))) Ale niechaj będzie tak:
Temat nr 1. AMBICJA. Czy to tylko samo dobro i napędzacz ludzkości ku rozwojowi własnemu i świata, czy jednak powód czegoś odwrotnego. A czego? Może ktoś zechce się wypowiedzieć?
Temat nr 2. KREATYWNOŚĆ I INSPIRACJA. Dwa pojęcia które zrobiły karierę w ostatnich latach. Co naprawdę oznaczają, a do czego się sprowadziły. O ile w ogóle zachodzi rozbieżność...
Temat nr 3. KOMPLEMENTY. Szczerość treści zawartych w wirtualnej przestrzeni w blogowych i portalowych komentarzach. Antidotum i antyreakcja na hejty? Czy podświadoma chęć zaskarbienia sobie sympati w oczekiwaniu na wzajemność?
Temat nr 4. IMPONDERABILIA. Nieprzypadkowe zbiegi okoliczności, sploty zdarzeń, niewytłumaczalne zjawiska, cuda, dziwy... Są, czy tylko nam się wydaje?
A teraz NOMINACJE:
1. Patrycja z bloga http://www.bohemiastreet.com/
klik
2. Edyta z bloga http://turkusowykwiat.blogspot.com/
klik
3. Ania z bloga http://wposzukiwaniuzaginionegostylu.blogspot.com/
klik
4. Ania z bloga http://pannaanna-mmanna.blogspot.com/
klik
5. Joasia z bloga http://modagiovanna.blogspot.com/
klik
6. Asia z bloga http://www.plantofelek.com/
klik
7. Krysztally z bloga http://krysztally.blogspot.com/
klik
8. Renata z bloga http://ideasbyrenya.blogspot.com/
klik
9. Iza z bloga http://wielosmaki.blogspot.com/
klik
Oczywiście, każdy kto ma ochotę, a nie jest na liście nominowanych, może się wypowiedzieć. Byłoby super :) :) Chodzi o to, żeby wybrać któryś z tematów.