U Sivuchy

Sivka. Rocznik '73. Matka, żona. Człowiek. Przekorna indywidualistka. Spaceruję swoimi ścieżkami. Odwiedzam miejscówki. Dziergam na drutach. Robię zdjęcia. Przyglądam się szczegółom. Mam Zespół Niespokojnych Myśli i Rąk. Mieszkam na Jurze, niedaleko Pustyni ;) k o n t a k t: Sylwia2008s@wp.pl

Strony Rękodzielne

Wyświetlono

Instagram

Instagram
sivkasivucha

Translate

piątek, 2 września 2016

Twierdza Brześć. Podsumowanie. Suweniry.


 Twierdza Brześć. Najpierw nie mogliśmy jej znaleźć. Potem się okazało, że ją przegapialiśmy przejeżdżając obok kilkukrotnie. Spodziewaliśmy się spektakularnej architektonicznie twierdzy, a tam... gwiazda. I inne socrealistyczne gigantosy. Dominują nad resztą tak skutecznie, że spychają w cień pozostałości faktycznej twierdzy, miejsca historycznego, dawniejszego niż sowiety...


Migawki z Brześcia:

  
 Czy powinnam podsumowywać naszą białoruską przygodę w subiektywny sposób? Chyba nie. Jestem gościem, nie mnie się mądrzyć. Aczkolwiek własne wrażenia, przemyślenia - rzecz święta. Jadąc tam, chciałam się przekonać, czy jest jak ludzie mówią i stereotypyJeśli ktoś myśli, że na Białorusi bieda piszczy, to nie. Jest skromnie. Jest bardzo czysto. Nie straszą reklamy. Jest bezpiecznie. Beztłumnie i spokojnie. Przy okazji egzotycznie, oczywiście nie w typowym pojmowaniu tego słowa. Drogi na Białorusi są świetne, z dobrą nawierzchnią, porządnie utrzymane, często szerokie, kilkuopasmowe. W przemyślny ale i zalatujący megabiurokracją sposób zorganizowana jest płatność za odcinki autostrad klik. Po drogach jeżdżą piękne auta, półki sklepowe uginają się od towarów (przeważnie białoruskich, rosyjskich, ale i trafiłam np na mołdawskie ciastka), które niejednokrotnie smakują lepiej niż te u nas. Dzieciaki łapią pokemony, a młode dziewczyny robią sobie selfie. Nikt nas nie legitymował, milicja nie wlepiała mandatów. Niby wszystko normalnie, wszystko ok. Białorusini są mili, pomocni, uśmiechają się do nas. Czy są szczęśliwi? Nie wiem, bałam się zapytać.

 Suweniry. Pamiątki przywożone z miejsc najbardziej cieszą, gdy są słodkie, regionalne, ręcznie robione, można je na siebie założyć, lub mają procenty.


Historia Białorusi:

      

14 komentarzy:

  1. Patrzac na ten pomnik, przychodzi mi na mysl inny mistrz Renesansu: Botticelli i jego Narodziny Venus. Tylko ze, w przeciwienstwie do Venus, ktora jest piekna i krucha, postac w Brzesciu jest silna, surowa, nie poddajaca się przeciwnościom, gotowa do czynu i walki. No i wylania sie z gruzow i … nie jest w pelni uksztaltowana (tak jakby mowila: cdn).

    No to na tyle, ide jesc ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pominiki socrealizmu w ogóle mi się nie kojarzą z rzeźbami ;)
      Ten monumentalizm był po to, żeby pokazac potęgę systemu (de facto terroru, przemocy, przymusu, ograniczeń). I w sumie jest monotematyczna. Bój, walka, zwyciężymy. Przeraża i przygnębia - mnie. Jak byłam na Krymie, tam też tego pełno. I na Ukrainie. Byłam też w innym państwach byłego ZSRR - tam tego nie ma. Mimo, że język rosyjski jest ciągle słyszalny (Estonia). Białoruś ma ciągle blisko do Rosji, gospodarczo i w sporej mierze mentalnie. Takie rządy...

      Usuń
  2. Piękna wycieczka. Z przyjemnością z Tobą pozwiedzałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię czołgów, bunkrów i walecznych pomników. Ale kwas i czekolada jak najbardziej do mnie przemawiają :)

    Bardzo udane zdjęcia. A Twoje podróże pobudzają do różnorodnego myślenia. Czyli kształcą nie tylko wędrowców samych w sobie, ale i ludzi słuchających opowieści. Same zalety :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie, nie moja bajka, nie moja fascynacja. Ale nęci mnie historia i jej artefakty.
      Kwas - żeby było śmieszniej, tak naprawdę odkryłam go w Biedornce. Ale ostatnimi miesiącami jakoś nie ma :( A jest rewelacyjny! Gasi pragnienie jak nic innego.
      Te nasze podróże zawsze ryją mi banię. Myślę przed, a 200 razy bardziej myślę po. Zawsze wpływają na optykę. Potem się czasem nie mogę dogadać z niektórymi, którzy nie byli, nie widzieli, a mają tak kategoryczne opinie... Pełne krytyki, wyobrażnie o gorszości. Mnie te wszystkie wyjazdy nauczyły, żeby trzymać jęzor za zębami, zanim się będę wymądrzała na temat jakiegoś kraju. Tak, jak kiedyś jeden znajomy skwitował Mołdawię, że dziura, sto lat za cyiwilizacją i w ogóle. Oj, zdziwiłby się. Że ktoś jest na innym etapie niż my, nie znaczy że jest w tyle. Streotypy rządzą masa, oj rządzą . I niedoinformowanie, brak wiedzy. Ograniczanie się do przekazu jednej strony. Słuchanie, co większość ma do powiedzenia, zamiast podrążyć temat i samodzielnie dochodzić do wniosków. Ech, ponosi mnie ;)

      Usuń
  4. Kwas chlebowy to najlepsza pozostałość po ZSSR. Woda brzozowa także, możliwa do kupienie, kiedy to na półkach nic nie było. Te postacie z pomników mają takie groźne rysy twarzy. Siła z nich bije. Taka typowo ruska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwa chlebowy jest starszy niż ZSRR. Dlatego przetrwał. ;)

      Rysy twarzy radziecki takie, socjalistyczne.

      Usuń
  5. Gigantosy rzeczywiście dominują. Zgrabnie to wszystko podsumowałaś, dobrze się czyta i zapamiętuje. W sumie to fajne te Wasze wakacje, no i suweniry oczywiście:-)

    Kwas chlebowy nieraz w markecie kupujemy, pychota!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Wakacje kształcące i przygodowe ;)

      Usuń
  6. Pomniki robią wrażenie. Wrażenie raczej nieprzyjemne. Kraj ogólnie jest bardzo ciekawy.
    Lubię takie suweniry:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nieprzyjemne. I te radzieckie czołgi. Tam się nimi zachwycali, a dla mnie to czołgi tych co nam kraj najechali 17 września. Tak więc cykałam te fotki z odrazą i widocznym skrzywieniem na twarzy.

      Usuń
  7. Rzeczywiscie gigantosy!!! Robia wrazenie, ale i budza groze.

    Piekna jest ta biala bluzka :)!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak.

      Prawda? Lubię taie folkowe akcenty ubraniowe. Tylko potem się zastanawiam, jak to "ugryźć", żeby nie być przebraną w cudze piórka ;)

      Usuń