Ciao a tutti. Come state? Włoskie ciuchy (sukienka z Unisono) to i włoskie parole. Subskrybuję ten kanał, kupiłam "Rozmówki" Beaty Pawlikowskiej - na naukę włoskiego rzucam się co kilka lat, zawsze chałupniczo. Lubię brzmienie tego języka, nawet jeśli nigdy się go nie nauczę porządnie.
Nie było mnie tu ponad tydzień. Zdjęcia sprzed dwóch. Nie ma sprzyjających okoliczności. A może nawet mogłyby być, ale nie chce mi się ich stwarzać... Dużo za dużo mi się nie chce. Najmniej chce mi się o ciuchach gadać/pisać. Nie mogę z siebie wykrzesać entuzjazmu. Udawać nie będę. Mam nadzieję, że to minie, bo mam dwa swetry własnego pomysłu i wyrobu do pokazania. Do tego dopadł mnie wirus, pomnażając brak chcenia.
Nie było mnie tu ponad tydzień. Zdjęcia sprzed dwóch. Nie ma sprzyjających okoliczności. A może nawet mogłyby być, ale nie chce mi się ich stwarzać... Dużo za dużo mi się nie chce. Najmniej chce mi się o ciuchach gadać/pisać. Nie mogę z siebie wykrzesać entuzjazmu. Udawać nie będę. Mam nadzieję, że to minie, bo mam dwa swetry własnego pomysłu i wyrobu do pokazania. Do tego dopadł mnie wirus, pomnażając brak chcenia.
Poszłam.
Będę jak będę gotowa.
Ciao.
Będę jak będę gotowa.
Ciao.
:) fajna sukienka :) fajna stylôwa :) Fajnie Ci w makijazu .
OdpowiedzUsuńNiechciejstwo dopada wszystkich .
Ale jak chce ci się jeszcze uczyć to złe nie jest . Ja z Pawlikowską nie potrafię się uczyć ... I coraz bardziej mnie drażni ...
No to włoskiego urlopu życzę co by ten włoski w praktyce stosować :)
Takiego niechciejstwa nie miałam już wieki. To coś więcej, to jakaś przemiana.
UsuńUczy się samo, dlatego trwa tak długo, prawie 20 lat :))) Pawlikowska mnie nie drażni, bo z nią nie przebywam :)))
Na włoski urlop się absolutnie nie zanosi, nauka, a raczej chęć poznania lepiej tego języka wzięła się z moich tam pobytów(bynajmniej nie urlopowych) :)
Ja włoski język też bardzo lubię - "słuchać", uczyłam się go na studiach ale tylko rok, bo potem chętnych nie było.
OdpowiedzUsuńAle był czas kiedy będąc w domu włączałam Rai Uno, i przy codziennej krzątaninie słuchałam namiętnie:)))
To do rzeczy, kiecka świetna, zdrowia życzę, i powrotu entuzjazmu:))
Aaaa..., i czekam na swetry.
Mnie w praktyce się go liznęło, miłość pozostała.
UsuńTeż sobie życzę powrotu entuzjazmu, ale póki co jest w galopującym zaniku. :(
Całościowo super. Ładnej kobiecie i w worku będzie super. Oczywiście nie porównuje twojej sukienki do worka. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńCo do języków, widzę moje upośledzenie w tym temacie, chciałabym i nie mam siły, a czas pędzi jak szalony.
Haha, może być i w worku (kiedyś lubiłam ten fason), dzięki :D
UsuńMoje upośledzenie też wielkie, nie gadam w żadnym obcym, choć liznałam ze 4. W dzisiejszych czasach i umiłowaniu podróży to inwalidztwo! Ale nie stresuję się tym :D
ale za to jak cudnie chodzisz! ;)
OdpowiedzUsuńWszystko cudnie robię :D
UsuńNa zdjęciach nie widać twojej niechęci. I dobrze. Jak dla mnie wszystko jest super. Sukienka bardzo mi się podoba i od razu weszłam na stronę Unisono i parę rzeczy mi się podoba. Ale może w następnym miesiącu, bo teraz jakaś pustka na koncie. Jeśli chodzi o język, to ostatnio również się zmobilizowałam i walczę z supermemo -angielski. Trochę mi wstyd, że tak słabo znam. A w domu pozostali płynnie w nim się poruszają. No cóż nikt nie jest doskonały. Ja nie jestem dokonała. A co tam!
OdpowiedzUsuńBo zdjęcia sprzed dwóch tygodni. Obecnie nie produkuję żadnych, bo...mi się nie chce, a nawet mam wstręt. Unisono polubiłam od pierwszego wejrzenia, a pokochałam od pierwszego zakupu. Za jakość.
UsuńPodoba mi się Twoje podejście! Nikt nie musi być doskonały - w tym tkwi sedno, dzięki :*
Jak na niechcenie fajnie wyszło, wszystko co masz zabrałabym do siebie :) no może bez rajstop ( bo podobne mam ) i butów ( sama wiesz dlaczego :) zdrowiej nam kochana :)
OdpowiedzUsuńBo jak wychodziło, to jeszcze mi się chciało. :D
Usuńfajnie to wyglada :D
OdpowiedzUsuńbluzy z nadrukiem sklep internetowy modne bluzy młodzieżowe
Za przestrzeń reklamową to się płaci :P
UsuńNiechęć Ci minie, to zimowa deprecha.
OdpowiedzUsuńWłoski to jeden z najpiękniejszych języków, wraz z francuskim i rosyjskim. Powodzenia w nauce. Ja się pochwalę, że znam po włosku 2 przekleństwa;-)
Fajna kiecka, choć widziałabym ją jako luźniejszą, bardziej workowatą. Podoba mi się futerko, bardzo.
Pa
To nie zimowa deprecha, to dużo grubiej.
UsuńTeż znam - lubię kląć, to nie może się obejść bez takiej wiedzy :D
Bardziej workowatych to już mam dość trochę powoli. Za modne ostatnio.
:)
Też mam podobnie jak TY z tym niechceniem, ale się nie daję, walczę ....hi, jutro rano basen i energii na trochę mi starczy, a bioroąc pod uwagę aurę zza oknem , raz zima, raz wiosna wcale się nie dziwię ani sobie ani innym że marudzą haha:)
OdpowiedzUsuńWyglądasz super i jaki chód nooo :)
Po włosku nie kapuję,jakoś nie miałam okazji toteż nie będę udawac haah! Wirusy są paskudne i to fakt, nie należy ich lekceważyc..... wyleżec, wypocic i przegonic :)
Zdrówka Kochana :*
Mnie do niechcenia dołączyło choróbsko. Ale wychodzę z założenia, że widocznie to mi było potrzebne. Basen nie dla mnie, bo nie umiem pływać :D
Usuńsivka, chodź nauczymy się razem popływać, ja też nie umiem:)
Usuńtaki czas , przedwiosnie,chyba,,,, bedzie lepiej zobaczysz i pokazuj jak masz tam co, obojetnie gdzie :) :)
OdpowiedzUsuńChyba nie to :)
UsuńOj, obojętnie gdzie, to na pewno nie pokażę! :)
No już się martwiłam o ciebie, myślałam, że gdzieś na ferie w świat wyruszyłaś:)
OdpowiedzUsuńStyczeń ma taką energię dołującą, pozostaje nam w takim razie to przeczekać, dnia już przybywa, wiosna tuż tuż:)
Fajna tunika:)
U nas nie ma ferii jeszcze.
UsuńTak, stycznie są dla roku tym czym poniedziałki dla tygodnia(parę lat temu to stwierdziłam, z resztą na blogu).
To nie tunika!!!! To suknia! :P
Super ta sukienka:)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPo italiańsku powiedzieć umiem tylko "bandziorno", na co chłopaki z Sycylii uśmiechają się i przyjaźnie kiwają głowami.
OdpowiedzUsuńPokonaj wszystkie wirusy, bo aż zatęskniłam za Twoimi swetrami. Tak mnie zmotywowałaś, że aż sama sobie udziergałam jeden. Teraz maltretuję włóczkę usiłując zrobić czapkę, ale nie mam natchnienia.
Chłopaki włoskie ogolnie lubią się uśmiechać do dziewcząt :D
UsuńWirusy łatwiej pokonać niż te inne czynniki uniemożliwiające. Cóż, są ważniejsze sprawy niż te moje wypocinki swetrowe :(
Bambina, martw się, ale nie zamartwiaj. Trzeba mieć odpowiednie priorytety, dużo siły, a także umysłu nie zamykać, chociaż czasem strasznie wieje i zimno. Jestem chronicznie niewyspana, więc wydaje mi się, że taka ze mnie mądra osoba. I chyba napisałam to, co sama chciałabym usłyszeć.
UsuńTo jest tak, że się ani nie martwię ani nie zamartwiam. Tylko myślę i czasem czuję. I czuję się jak wąż, który zrzucił starą skórę i czeka na nową. Tyle, że ja mam tak z wnętrzem.
UsuńPiszesz że nic Ci się nie chce ale wyglądasz świetnie:)))sukienka super:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńNapisałam też, że foty sprzed dwóch (ponad ) tygodni :D Poza tym, czy jakieś foty na blogu szafiarskopodobnym oddają stan ducha? Nie :)
UsuńOko super zrobione, a czapka bardzo ładnie się wokół twarzy układa.
OdpowiedzUsuńNiechcenie minie. Polecam kurację z wit.D, ponoć mamy jej permanentny niedobór, a ona na wszystko dobrze wpływa, na odporność również. Życzę drowia!
Stosuję, tę witaminę :) :) To wszystko to chyba jakiś przełom, który raz na jakiś czas nawiedza. Muszę się z tym zmierzyć i zdecydować, co dalej. Dzięki :)
UsuńTak czasem jest, że się nawet nie chce nie chcieć .
OdpowiedzUsuńKiecka fajna i bardzo fajna czapka ( a może beret? ).
Myślę, że za długą bawię się w to blogowanie i chyba mi się przejadło.
UsuńCzapka, zdecydowanie, i to duuuża :)
Sukienka jest extra, z futerkiem znakomocie się komponuje :) Nic nie przejmuj się "nicierobieniem", stan przejściowy, mija z nadejściem wiosny :) Trzymam kciuki za włoski- mnie drażni ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa się nie przejmuję :)
UsuńAjć to chyba jakaś epidemia z tym niechciejstwem;) Trzeba przeczekać i skupić się na tym co nam daje radość i przyjemność;)) Ale tego co udziergałaś jestem barrrdzo ciekawa, więc mam nadzieję że się jednak niedługo pokażesz;) No i dużo zdrówka Tobie życzę:)
OdpowiedzUsuńAle mnie nic nie sprawia radości - serio. Złapałam takiego odchciewacza wszystkiego, że hej. Albo odkryję coś nowego, albo ...no nie wiem, otrząsnę się, wyzdrowieję, spojrzę nowym okiem na stare sprawy. No oby, bo zaczyna mnie to wnerwiać. Dzięki Kochana :*
UsuńFuoco nel fuoooco, sono gli occhi tuoi dentro ai mieeeei....
OdpowiedzUsuńNe basta pooooco, ed ho gia caaaapito chi seeeei....
Uczyłam się włoskiego przez 6 lat - sporo, ale 3 lata przypadały na gimnazjum, kiedy niezbyt myśli się przyszłościowo, więc zostałam na poziomie raczej podstawowym.
Życzę szybkiego przepędzenia wirusów i niechciejów :)
To mi się z Ramazzottim kojarzy :D
UsuńNauka w szkole języka, to ...no, przynajmniej ja mam złe wspomnienia, ale związane z j.angielskim. Daaawne dzieje.
Oj, oby to sobie poszło. Staram się brać w garść. :) Dzięki :)
Buonasera...
OdpowiedzUsuńIdź w głąb siebie, tak daleko jak musisz, a potem wróć, jak będziesz gotowa...
Włoski i hiszpański to dla mnie jak poezja... Trochę liznęłam...
Włoskie impresje sukienkowe cudne i Sivkowe czapkowe też.
:) Ściskam.
W głąb siebie aż strach się pchać, bo nie wrócę, przeświadczona o bezsensie.\
UsuńOdściskuję :) :)
Tylko tyle ile trzeba... :) A Ty wiesz ile...
UsuńJa też nie mogę z siebie entuzjazmu do działania wykrzesać.
OdpowiedzUsuńZ języków obcych to u mnie rosyjski, liznęłam też odrobinę francuskiego oczywiście chałupniczo, podobnie jak Ty włoskiego.Z tą różnicą, że Ty przynajmniej rzucasz się co jakiś czas na naukę włoskiego, ja francuski już dawno porzuciłam.
Przegoń te wirusy gdzie pieprz rośnie i pokaż te sweterki bom ciekawa.
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia
Dorota
O, za rosyjski też się biorę, ale póki co ograniczam się do oglądania seriali dla młodzieży w tym języku :D
UsuńGonię, ale opornie idzie. :(
Dzięki :*
Mam nadzieję, żeś się już podkurowała:)
OdpowiedzUsuńA chęci do blogowania i do wszystkiego innego czasami mi tez brak... Nie broń się przed tym. Odpocznij. Zobaczysz jak Cię póżniej chcica weżmie:D
Fajowa kiecka! A futerko podoba mi się cały czas!
To Parole pamietam!
Piosenka taka była i jako dziecko wydzierałam się do skakanki - Parole, paroleee, paroleeee!!!:D
Właśnie nie podkurowałam się, przeleżałam dwa dni w łóżku, dziś wyszłam rano na chwilę - i niepotrzebnie :( Ale jutro przyjada do mnie ziółka i malinki. Może pomoże :)
UsuńNie bronię się. Przeczekuję, a raczej rozmyślam co dalej, w szerszym aspekcie. Bloga mam chęć zamknąć. Ale to jużnie pierwsza taka moja chęć, więc wiem, że powinna minąć. Albo i nie. To zależy od tego co się będzie działo. Nie podoba mi się tysiąc rzeczy tutaj, w tej blogoswerze, więc...no nic, zobaczymy.
Parole parole - jest taka piosenka. Lubię. Aż sobie posłucham.
Sivko, w tym moim wlasnym zyciowym zamieszaniu umknal mi ten post. Wazny mi sie wydaje. W zasadzie nie wiem co napisac - moge tylko tyle, ze tez tak mam i to bardzo. Pewnie z innych powodow, ale efekt ten sam - nie czuje sensu - trzeba zamknac bloga! Bo on jakis taki bez sensu, ze po co to wciaz o tych ciuchach, przeciez sa wazniejsze zyciowe problemy... Pewnie sa. Ale czy zamkniecie bloga cos zmieni??? A moze wlasnie te nasze osobiste niemoce, wewnetrzne rozterki, wewnatrzmozgowa pustke, niechec do czegokolwiek i jakis taki ogolny smutek z jakiegos powodu nie maja z blogowaniem nic wspolnego? Ja robie porzadek w glowie i w zyciu, a moda to oddzielna rzecz. Stwierdzialam, ze to wazne pokazywac siebie, nawet jak sie to wydaje puste i nijakie. Mam nadzieje, ze dojdziesz do podobnych wnioskow i mimo wszystko bloga nie zamkniesz. Wiesz, ze bym sie zaplakala:(:(
OdpowiedzUsuńGlaszcze troche po glowce, zeby natchnienie i radosc z drobiazgow, z ktorych sklada sie zycie wrocila!!! Zdrowiej.
Ania. Cieszę się, bardzo, że mnie rozumiesz, uff. Zamnkinięcie bloga nic nie zmieni. I ja bym chciała móc dalej się w to bawić. Ale...ale. Ale się nie składa. Ale pojawiają się nowe wątki, które niby brałam pod uwagę, ale jednak nie chciałam, żeby nastąpiły. Myślę teraz co z tym zrobić, jak się w tym odnaleźć. Górę weźmie chęć; jeśli będzie mimo wszystko, to bedzie jak było. Jeśli poziom zażenowania wzrośnie, to...no właśnie. Mam dylmat, że energię "marnowaną" na tego bloga, mogłabym przeznaczyć na co innego. Mam też masę wątpliwości, czuję się nieprzystająca do tego światka. Niby jestem przekonana, że to co tu robię jakoś tam jest ciekawe, z drugiej strony nie czuję się spełniona. Ech.... dużo tych moich dylematów, ale też nie chcę publicznie wywalać wszystkiego - bo wiem, że trafiają tu też ci, którym nie chcę się zwierzać. Wiesz, jak jest :) :)
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ. Takie słowa zrozumienia dają dużo dobrej energi. Mam nadzieję, że jakby nie było, to się nie zagubimy, nie zgubimy, Ty i ja :) :)
Wiem, ze ja obca baba, ale jakbys poczula chec przelac gdzies bardziej prywatnie swoje rozterki - moja skrzynka mailowa czeka...
Usuń<3
To samo Ci miałam proponować :) Jakby co, chęć, to pisz!
UsuńMam nadzieje, że Ci minie ale rozumie, bo mam to samo, mało mi się ostatnio chce i wiele rzeczy mi się nie podoba...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam...i kuruj się, zdrowiej...buziaki...
Wszystko się okaże "w praniu". Dziękuję. :) :)
UsuńTo jakiś wirus leń blogowy :). Też tak mam, ale mnie dojeżdżają moje małe diablątka!!! Żyć nie umierać ;)
OdpowiedzUsuńSivko, pomimo niechcenia, fantastycznie wyglądasz w tym makijażu, sukienka bardzo jest fajna, a to futerko zazdroszczę Ci już nie pierwszy raz (dziwnie to napisałam!?!).
Zdrówka życzę :D
Pora wirusowa, z każdej strony. Mnie dojeżdża wiele spraw, ludzi też, nic tylko się odciąć :)
UsuńChcę zobaczyć te swetry, koniecznie, więc niech Ci to aktualne samopoczucie odejdzie precz!
OdpowiedzUsuńNawet jak już samopoczucie do przodu, to warunków umożliwiających obfocenie tego - totalnie brak :( Więc o cierpliwość poproszę :) :) :)
UsuńUmknął mi gdzesik ten twój post.
OdpowiedzUsuńSłuchaj, to ja podpiszę się całą sobą pod Twoim postem. Mam bardzo podobnie.
Myślę, że blogowanie powinno być w miarę często ale nie za często, bo to się nudzi, powiela i się odechciewa. Nic na siłę. Zresztą, Ty to wiesz.
Twoja nowa tunika bardzo mi się ona podoba a jeszcze bardziej Twoje czarne, oko. Ładnie wyglądasz i ta czerń podkreśla Twoją kobiecość.
Z Pawlikowską po raz pierwszy zaczęłam uczyć się francuskiego, ale nie przekonuje mnie jej metoda. Wyuczone słówka i konwersacje na pamięć, świetne na 2 tygodniową wycieczkę. Nie zgadzam się, że nie trzeba uczyć się całej deklinacji czasowników ani gramatyki. No, ale od czegoś trzeba zacząć. Najważniejsze to to, że chcesz się uczyć. Reszta sama przyjdzie:)
Oko siwe jest, stalowosiwe, malowane musem jakimś :) :)
UsuńTak, to przypomina rozmówki wakacyjne, ale dla mnie to jedna z kolejnych książek, słowników, rozmówek włoskich, które gromadzę od lat, bo kilka razy mnie nachodziło, żeby się poduczyć. Ja języka najpierw liznęłam w terenie, kiedy wyjechałam tam do roboty, wiele lat temu. To był skok na głęboką wodę, bo nie znałam w ogóle nic, noo, może oprócz grazie i buongiorno. Za krótko siedziałam we Włoszech, żeby się go super nauczyć, ale sentyment mi pozostał i nieustająca chęć, żeby umieć gadać w tym pięknym śpiewnym języku, razem z gestykulacją, którą u Włochów uwielbiam :D
a mnie włoski wkurza. dużo bardziej wpada mi w ucho sepleniący hiszpański, najbardziej zaś szeleszczący portugalski.unisono fajne ma sztuki.
OdpowiedzUsuńKażda pliszka swój ogon chwali. Ja do włoskiego mam sentyment wynikający z życiorysu :D
Usuńluzacki miły oku look ;D
OdpowiedzUsuń