I zrobiła się pora na dzierganie grubaśnych wełnianych czap. Na dzień dobry zrobiłam (na drutach, bezszwowo, podwójną nitką) ciemnoszarą. Z Drops Nepal (wełna i alpaka). A z resztek bawełnianych wydziergałam proste, najzwyklejsze (szare) mitenki. Zawsze wydawało mi się bezsensownym zakładanie rękawiczek bez palców. Bo przecież to w nie najbardziej zimno. Ale czas, życie i menopauza zmieniają punkt widzenia. Z resztą, na wiele (wiele!) spraw.
Ałtfit ciemnoszaro-bursztynowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz