Od czego zacząć relację z pokrakowskiej niedzielnej łazęgi? Od Rynku? Tendencyjne. Od Galerii Krakowskiej, gdzie zatrzymał się bus, którym przyjechaliśmy? Bez przesady. Od Wawelu, Wisły? Tam też dojdziemy. Kraków. Chyba każdy tu był. A już napewno zna, słyszał, wie. Jestem szczęściarą, że mieszkam blisko. Bywam tak sobie często, ostatnimi czasy najczęściej w ważnych sprawach, nie do końca przyjemnych. Albo przejazdem. Obiecuję sobie zagęścić częstotliwość, ale wiadomo jak to jest... Kraków. Miasto legenda, intensywne, niewielkie, z opinią, tak zwaną atmosferą, nietuzinkowym towarzystwem, hordami turystów z całego świata. Zdjęciowo zacznę od miejsca, w którym syn zrobił mi focię na instagrama i fb. Taka nowoczesna tradycja. Ale nie tylko dlatego tu... Ulica Senatorska, a właściwie uliczka. W bok od Kanoniczej. Schowaliśmy się na chwilkę, ze względu na cień.
Na progu, na którym przysiadłam, znalazłam:
Lubię zwracać uwagę na to, co pod nogami. Wymięta matkaboska z Gwadelupy, mimo mojej antyreligijności i antywyznaniowości, kazała mi się przygarnąć:
Ok, możemy ruszyć dalej. Powrót na ulicę Kanoniczą i dalej. Będzie architektura, mury, zabytki, szyldy, drzwi, typowe wizytówki miasta i tłumy. Niedzielne outfity turystów i krakowian. I różne takie szczegóły, na których zawisło moje wścibskie oko.
Wawel. Pobudza moją wyobraźnię. Na jego widok mam wizję. Tam w środku cały czas toczy się królewskie życie. Jest król, królowa, zasiadają w gronostajach na tronach, z berłami, królewskim jabłkami. Mają świtę królewską, damy dworu i co tam jeszcze trzeba do pełni otoczki królewskości. I tak rządzą sobie po królesku światem, królestwem. Wywołują wojny, podbijają ościenne mocarstwa, politykują, układają się, knują sobie nawzajem za plecami. Czasem rzucą okiem przez swe komnacie okna na nasz cywilizowany XXI wiek. Z pobłażaniem, bez zainteresowania, wzruszając ramionami wracają do swoich królewsko-zamkowych codzienności.
Szachy. Królewska gra. Mój syn oczywiście nie mógł przejść obojętnie. Spędził prawie godzinę na przyglądaniu się szachującym stałym krakowskim bywalcom:
A ja co - gapię się. Głównie na ludzi ;)
Metodą szantażu, prośby i groźby, wynegcjowałam z synem dalszy sapcer:
Na Planty:
Pokestop. Chwila na pokemona!
Kopiec Kościuszki na horyzoncie:
Wchodzimy na Plac Szczepański:
Budynek, w którym mieści się Teatr Stary. Kiedyś widziałam tu p. Jerzego Trelę (wybitny aktor!) i Ryśka z Klanu ;) :D
Powrót na Planty:
Ulica i Brama Floriańska:
Przechodzimy obok Rynku:
Mały Rynek:
I znowu na Rynek:
Gdybym nie wiedziała, że Sławomir Mrożek nie żyje, pomyślałabym, że to On:
Wiele lat temu, przez długi czas umawiałam się z dawną przyjaciółką pod Wojtkiem. Może dlatego moim mężem został Wojtek? ;)
Gdzie wpatruje się pan z lewego dolnego rogu?
A tam. Na drona:
W Sukiennicach odkryłam naszych:
Już nie macie siły, nogi bolą? Można przysiąść na kawkę:
Zupełnie się z tym nie zgadzam:
Znowu pokemony ;)
Ze zmęczenia język się pląta. Patrz, synu, rycerzowie! :
Coś specjalnego dla mnie:
Ostatni wypatrzony niedzielny outfit:
Ten ciuszek mogłabym mieć:
Tak oto dotarliśmy do nowoczesności, w której przegląda się staroczesność:
A po trawniku biegają baloniki:
Po tak długim i wypczerpujacym spacerze, chce się pić:
Całkiem na koniec miejscówka zacna, w której oczekiwaliśmy, aż po nas przyjedzie W.:
Koniec.
Można iść do domu.
A mnie mimo ze mieszkałam w nim ponad 20 lat niezmiennie cieszy oko . I stary Wawel i sukiennice i senatorska czy kanonicza i poselska z Trzema Papryczkami na przekąskę
OdpowiedzUsuńI stara Nowa Huta ;)
Choc miasto trudne do mieszkania ;) na co dzień , ale piekne na weekendy , przyjezdne
A mnie też niezmiennie.
UsuńCzy trudne - to zależy od punktu widzenia i podejścia. Nigdy nie słyszałam od znajomych z Krakowa, żeby narzekali.
:)
ale wspaniała fotorelacja!!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) :) :D
UsuńBardzo przyjemne poranne czytanie. Dzieki za post.
OdpowiedzUsuńTo ja bardzo dziękuję! :)
UsuńWłaśnie zdałam sobie sprawę, że ostatnio w Krakowie byłam 5 lat temu. Ale za to niedawno byłam w Olkuszu i Bolesławiu.😃
OdpowiedzUsuńTeż miałam taka przerwę kilkuletnią. Czas za szybko popłynął w pewnym momencie.
UsuńO, to jeszcze jakieś 7 kilometrów (z Olkusza) i byłabyś u mnie! ;) :)
Jak jeszcze kiedyś będę w tych okolicach to może wspólnie wypijemy kawkę?
UsuńWpadaj ;) Przez najbliższe dwa tygodnie mnie nie będzie, ale potem tylko napisz maila wcześniej ;)
UsuńMyślę, że najszybciej to w przyszłym roku będę w Twoich okolicach, ale jakby co, to będę pamiętała o mailu. Udanych wakacji!!!! My dopiero za tydzień jedziemy😞
UsuńRewelacyjna fotorelacja, jakbym tam była ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :)
UsuńTo takie miasto, że się chce jechać:) Tylko wakacje za krótkie. Bardzo miło mi się oglądało:)
OdpowiedzUsuńTo najlepsze miasto. Ja się tu czuję jak u siebie, znam drogę, wiem gdzie iść. A mimo to, za każdym pobytem czuję oszołomienie i zaskoczenie, i jakby to był pierwszy raz. :)
UsuńPiękna wycieczka :) UWIELBIAM Kraków. Mieszkam blisko, ale ostatnio rzadko bywam a jak już to w celach diagnostyczno-lekarskich :( pozdrawiam serdecznie Asia
OdpowiedzUsuńTak, ja też. I uwielbiam i za-rzadko bywam. A jak już, to wcale nie w wesołych, czasem tragicznych sprawach. Trzymaj się!
UsuńWspaniała wycieczka! Kiss
OdpowiedzUsuńByło cudnie. :)
UsuńDawno nie byłam. Ileż mi radości tym spacerem sprawiłaś. Szczególnie podwawelskie terytoria. Świetne zdjęcia :) Dzięki Ci bardzo! :)
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo się cieszę! :)
UsuńSobie tym spacerem zorganizowałam poczucie szczęścia.
Ale ci zazdroszczę Bliskości Krakowa, że możesz często obcować z pięknem i historią. A zwłaszcza poza sezonem letnim kiedy jest mniej ludzi. Fajna relacja, jak zwykle z twoim spojrzeniem na miejsce i sytuację:)
OdpowiedzUsuńOj, każdy ma obok siebie coś, czego inni mu zazdroszczą. Równowaga w przyrodzie musi być. :)
UsuńBardzo dziękuję!
Ja bardzo lubię Kraków,jadę tam kiedy tylko mam możliwość:)))zdjęcia fantastyczne:)))Pozdrawiam serdecznie i za spacer po Krakowie dziękuję:)))
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDziękuję pięknie i ja! :)
Uwielbiam Kraków, odwiedzam jak tylko jest okazja...
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNo ładnie. Zapragnęłam przez Ciebie odwiedzić Kraków. Nie tylko przejazdem. Świetna relacja, cudne foty, dobre opisy. Czułam się jakbym chodziła z Wami. Aż nogi mnie rozbolały , tak realistycznie poczułam tą atmosferę. Dzięki Danka
OdpowiedzUsuńPS. Na Wawelu czułam się fatalnie. Miałam 16 lat jak zwiedzałam wawel i wspominam niemile. Po latach skojarzyłam, że to pewnie przez te czakramy. Wtedy o ich istnieniu nie wiedziałam. Wniosek jest prosty. Coś ze mną jest jednak nie teges. Wiedźma jestem i tyle. Buziaki
Bardzo dziękuję, cieszę się, że Ci się podobało. Dla mnie to był najlepszy spacer tego roku, a może nawet ostanich 2 lat.
UsuńWiedźmy są mądre, tak, że co tam. Wawel omijaj, są klometry innych urok;)liwych miejsc. ;)
Świetny też podrabiany Mrożek, też miałabym moment zawahania... Szkoda, że już Go nie ma... A propos, polecam świetną książkę: "Mrożek w odsłonach. 39 opowieści z różnych miejsc i czasów". To zbiór wspomnień przyjaciół i znajomych Mrożka oraz osób, które znały go tylko przelotnie. Ma formę anegdotyczną, ale jest też bardzo serio... Układa się z tych opowieści obraz bardzo niejednoznacznej postaci, pełniej sprzeczności, a jednocześnie niesłychanie barwnej, mimo swej mrukowatości i zestawu zadziwiających zwyczajów i rytuałów. Polecam!
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję za polecenie, będę miała na uwadze. :) :)
UsuńW Krakowie wizytowałam o różnych porach roku (uczyłam się tam) i zawsze padało! Fajnie tak pooglądać go w słoneczny dzień:)
OdpowiedzUsuńTeż się uczyłam w Krakowie. Ale i wagarowałam :D
UsuńHahaha:D Fajoska wycieczka! Aż mnie nogi bolą!
OdpowiedzUsuńDzięki Ci dobra kobieto, bo ostatnio w Krakowie byłam jeszcze w podstawówce:D
Pokemony rządzą wszędzie! Wiadomo:D
Ale jak to w podstawówce???! Wsiadaj w samolot i przyfruwaj na weekend. :D
UsuńDawno tam nie byłam...bardzo dawno. Szkoda bo to fajne miasto. Podejrzewam, że gdy w końcu tam trafię
OdpowiedzUsuńbędę się czuła jakbym była pierwszy raz;)) Fajna relacja, można oczy nasycić:)
Enjoy ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAleż pięknych fotek narobiłaś. Wspaniała wycieczka. Kraków czasem odwiedzam, bo mam dość blisko (autostradą 1 godzina). Piękne miasto, zawsze bardzo mi się podobało podobnie jak Lwów. Piękna architektura i wcale mnie nie zraża zanieczyszczone powietrze, no.. może dlatego, że tam nie mieszkam.
OdpowiedzUsuńTa matka boska z Gwadelupy daje do myślenia.
Pozdrawiam wakacyjnie Dorota
Tak, to takie jakieś ... hm, dziwne. Ostatnio mam różne takie dziwne małe zdarzenia. Jakieś znaki, czy coś? ;)
UsuńDarzę sentymentem po dziś dzień, jak pytają skąd jestem, to z dumą odpowiadam "z Krakowa". Bo Śląsk to serio inna mentalność i długo nie mogłam pojąć o co chodzi z tym podziałem na dwór czy na pole ;) Tęsknię, bo za rzadko tam wracam, ale z największą przyjemnością oglądałam Twoje zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że jak byłam taką gówniarą 14, 15 lat, jeździłam do Krakowa głównie gapić się na odjazdowo ubranych ludzi. Bo tam zawsze było i jest pełno oryginałów. Pod każdym względem. ;) :)
UsuńSympatyczny spacer :)!!! Poczulam sie troche, jakbym to ja przemierzala te ulice :)!!!
OdpowiedzUsuńKrakow wielbie i wielbic bede zawsze!!! Przepiekne miasto i ile z nim zwiazanych wspomnien :)!!!