U Sivuchy

Sivka. Rocznik '73. Matka, żona. Człowiek. Przekorna indywidualistka. Spaceruję swoimi ścieżkami. Odwiedzam miejscówki. Dziergam na drutach. Robię zdjęcia. Przyglądam się szczegółom. Mam Zespół Niespokojnych Myśli i Rąk. Mieszkam na Jurze, niedaleko Pustyni ;) k o n t a k t: Sylwia2008s@wp.pl

Strony Rękodzielne

Wyświetlono

Instagram

Instagram
sivkasivucha

Translate

niedziela, 1 września 2013

Cyrylica i Lenin wiecznie żywy.

 Ukraiński i polski to bardzo podobne języki, ale jedni z drugimi, z wiadmych przyczyn, najszybciej dogadają się po rosyjsku. Cyrylica jest jak jazda na rowerze - tego się nie zapomina. Po początkowym składaniu literek, czytanie idzie jak z nut.
 Podsumowując: Przejechaliśmy naszym Kangurem ok 4600 km. Znając możliwości auta w pewne rejony się nie pchaliśmy. Szanujemy je, bo daje nam wolność i niezależność. Nie dla nas trzymanie się reguł zorganizowanego podróżowania, pilnowanie godzin i przewodnika. Trasę wytyczyliśmy sami wg miejsc, które MUSIMY zobaczyć i CHCIELIBYŚMY, ALE MOŻE BYĆ RÓŻNIE. Bo doświadczenie nam mówi, że przeważnie w którymś momencie drogi robi się RÓŻNIE. Niestety, nie udało nam się zwiedzić Odessy, Kijowa i Lwowa - tylko się przez nie przesmyrgnęlismy. Byliśmy konsekwentni, ale elastyczni i asertywni. Dostosowywaliśmy trasę W TRAKCIE do własnych nastrojów i reakcji na to co napotykaliśmy. Przeważnie wszystko nas zachwycało (ja: ALE ZAJEBIŚCIE!!!), klęliśmy tylko na stan ukraińskich dróg (ale za to są szeeerokie, a w trakcie przemieszczania się przez różne rejony, okazało się, że są i autostrady). Czepialiśmy się kierowców i ich mało empatycznego stylu jazdy (huuurrrra, ja pieeerwszyyy!). W największe zdumienie wprowadzały nas ... nie, nie widoki, krajobrazy i inne cuda o których już było. Ale SOCREAL! Wielkie pamiątki z epoki socjalizmu i Związku Radzieckiego. Monumentalne pomniki Lenina w każdym mieście i główne ulice nazwane jego imieniem! U nas wszystkie Leniny, Staliny i Dzierżyńskie poleciały na łeb zaraz, lewo skończyła się komuna! Ale każdy naród ma swoją mentalność i być może muszę to uszanować. I zgłębić temat :)
 Wybierających się w te rejony uprzedzam: zaopatrzcie się w gotówkę, bo nie wszędzie można płacić kartą (a właściwie mało gdzie) i drobne na mandaty (yhy, yhy...) dla policji. Niech Was nie zniechęcą kolejki na przejściu granicznym (wyjeżdżając z Ukrainy spędziliśmy 3 godziny czekając na odprawę, która sama w sobie była bardzo powierzchowna).   

  Wszystko pięknie ładnie, ale nie myślcie, że obyło się bez napięć i konfliktów wewnątrzmałżeńskich.  Suma summarum mój mąż zapowiedział, że więcej ze mną nigdzie nie pojedzie! Co ja na to? Nie chcecie wiedzieć ;D A gdy opadły emocje, zacytowałam mu: Z KIM TAK CI BĘDZIE ŹLE JAK ZE MNĄ? do posłuchania :D   

22 komentarze:

  1. Ach, te zacięte mordy na pomnikach! дуже цікаво, jak mówią Ukraińcy.
    Cyrylica jak cyrylica, mój znajomy zaopatrzył się w drobne na mandaty, a ukraiński pan milicjant przy kontroli dokumentów przekonywał go, że Jerzy czyta się Dżerzi, jak New Jersey. Sama ukraińska радість життя!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Groźne, zacięte - bałam się, że rzeczywiście tacy są:))

      Usuń
  2. Super fotki:) Moja rodzina ze strony taty pochodzi z tamtych stron:))
    Pozdrawiam- Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) O, to Wy bardzo rozsiani po świecie!

      Usuń
  3. Według mnie, to, do tej pory, najbardziej "egzotyczne" zdjęcia z Twojej podroży :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Studzienka w polu - mój faworyt! I brązowy zrezygnowany psiak, podobny do mojej Luli, gdy jej się nie uda wyżebrać niczego do jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych studzienek było duuużo, potem, po mołdawskiej stronie też. Stoją przy kilometrach pól, z myślą o pracujących na tych polach. Świetny pomysł, a woda pyszna!
      A psiaki bezdomne - ich tam pełno. Na przejściu granicznym i na stacjach benzynowych. I nie widziałam, żeby ktoś je dokarmiał, tylko my, ciastkami, bo tylko to nam zostało. Ledwo otworzyłam drzwi auta, nawet nie zdąrzyłam ich zauważyć, a one nadciągnęły chmarą i poukładały się pod nogami. Pamiętam takie watachy bezdomnych, wychudzonych, brudnych psiaków z Rumuni. Bardzo, bardzo smutny widok.

      Usuń
  5. No ja wschód to poznałam tylko w drodze do Odessy i Kijowa


    jest w tym kraju magia, mimo tych wszystkich jaskrawości, bez ktorych nic tam nie byłoby takie ciekawe :) schody odeskie to moje wielkie rozczarowanie, ale balet - klasa, bilet za 10 hrywien :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzyło mi się pobyć w Odessie ze 2 dni. Ale sie nie udało, niestety :(

      Usuń
  6. Ten czerwony, zdezelowany autobus z reklamą Toshiby... co za kontrast! Chyba sporo ich na Wschodzie. Na pewno zdobyliście mnóstwo niezapomnianych wrażeń. Mnie brakuje odwagi na takie podróże. Czasem żałuję... Ale zwykle cieszę się z poczucia bezpieczeństwa, jakie daje mi przebywanie w znanym otoczeniu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trolejbus, popularny ukraiński środek komunikacji miejskiej.
      Do niedawna takie kontrasty były i u nas.
      Każda podróż to wrażenia i wiedza. Mnie od zawsze nosiło. Zaraziłam tym męża i teraz razem (we trójkę) zdobywamy doświadczenia :) Poczucie bezpieczeństwa jest bardzo ważne i swoje sobie bardzo cenię, po latach niedoboru. Ale strasznie się męczę, gdy nie mogę chociaż raz w roku gdzieś wybyć. Ideałem byłoby dla mnie co pół roku znikać na miesiąc.... :) :)

      Usuń
  7. Kraina wyglada jakby wplywy zachodnich cywilizacji omijaly ja szerokim lukiem, a czas sie zatrzymal... wlasnie w epoce tych panow z pomnikow.. Ciekawe i fascynujace.
    Te mozaikowe pawiloniki to przystanki? Piekne..
    Pozdrawiam. Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak wygląda!
      Tak, to przystanki. W niektórych rejonach były takie, w ludowe motywy, albo sceny historyczne. Albo w barwach Ukrainy. Oni tam bardzo podkreślają swoją narodowość.

      Usuń
  8. Wspaniała wyprawa. Dużo zwiedziłaś. Super fotki. Najbardziej podobał mi się złoty bus.
    Pozdrawiam cieplutko:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złote auto było z Białorusi. Bardzo nas dziwiło, ile widzieliśmy wypasionych, drogich fur z tego kraju...

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  9. Cudnie Sivko, że mogliście wybrać się na taką wyprawę, byliście niezależni, to wielki plus. Jednak są miejsca, gdzie raczej taka podróż nie wchodzi w rachubę i niestety, my wybieramy wtedy opcję zorganizowaną. Jak tylko to możliwe, wynajmujemy samochód - Europa realne, Afryka - nie radzę... podobnie Ameryka Południowa.Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam Twoje komentarze i kilka razy przejrzałam zdjęcia. Niesamowity kraj... Zdjęcia robią wrażenie. Życzę Wam wiele takich przeżyć... znam to uczucie, kiedy chce się widzieć więcej i ciągle więcej. Pozdrawiam... A pytania będą, tylko na razie nadrabiam braki, muszę jeszcze odwiedzić kilka osób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mąż się rozkręca w marzenich podróżniczych, więc kto wie, jak będzie (ostatnio często ogląda filmy o Mongolii:D) Dla mnie na razie nastał czas domowy - i na to się też cieszę, uwielbiam porę roku, która nadciąga, długie ciemne wieczory, deszcze niespokojne... :) :)

      Usuń
  10. Będąc w Kijowie miałam wrażenie, że czas się tam zatrzymał i wciąż jest komuna. Chodzi mi o estetykę. Ale do białych krawężników mam sentyment i szkoda, że u nas już się ich nie maluje.
    Samochód daje wolność zwiedzania. Mogliście zobaczyć małe miejscowości, budownictwo regionalne.. ach no po prostu zazdroszczę Wam wyprawy!:)

    OdpowiedzUsuń
  11. a mnie zachwycila studzienka (wiecznie zywa) i cerkiewki!

    OdpowiedzUsuń