Bakczysaraj był stolicą Chanatu Krymskiego. Z tego okresu pochodzi kompleks pałacowy chanów krymskich klik. Sama nazwa sprawia, że człowiek czuje się jak w bajce. Ale ja w bajki nie wierzę... Wolę prawdziwe życie i gdziekolwiek jestem, najbardziej ciekawi mnie, jak żyją (lub żyli) prawdziwi ludzie. Dlatego po obowiązkowych okołopałacowych zdjęciach, te mniej reprezentatywne, ale nie mniej egzotyczne...
To był nasz ostatni dzień na Krymie. Już wracaliśmy. Żeby zobaczyć Bakczysaraj, musieliśmy zboczyć z trasy, a później nadrabiać. Ale czego się nie robi dla spotęgowania wrażeń :) Około 2-3 godziny później opuściliśmy Krym.
U Sivuchy
Sivka. Rocznik '73. Matka, żona. Człowiek. Przekorna indywidualistka. Spaceruję swoimi ścieżkami. Odwiedzam miejscówki. Dziergam na drutach. Robię zdjęcia. Przyglądam się szczegółom. Mam Zespół Niespokojnych Myśli i Rąk. Mieszkam na Jurze, niedaleko Pustyni ;)
k o n t a k t: Sylwia2008s@wp.pl
sobota, 31 sierpnia 2013
piątek, 30 sierpnia 2013
Karadah. Rurki z Krymem kawałek czwarty.
W tym odcinku popłyniemy w póltoragodzinny rejs po Morzu Czarnym. Będziemy podziwiać masyw wulkaniczny Karadah. Składa się on z dwóch wygasłych (uff...) wulkanów: Choba-Tepe i Święta Góra. A u podnóża masywu skała Złote Wrota.
Żeby odbyć ten rejs, przejechaliśmy ok. 25 km na wschód, do miasta Koktebel. Tam też kupiłam sobie indyjskie szarawary :)
czwartek, 29 sierpnia 2013
Wycieczka do Jałty-Liwadii. Rurki z Krymem kawałek trzeci.
Wybrzeżem Morza Czarnego. Przez Góry Krymskie. Do Jałty. Udało nam się zobaczyć pałac carski (który wcześniej był rezydencją polskiego magnata Potockiego) w Livadii. Ten, w którym odbyła się słynna konferencja po zakończeniu II wojny światowej, z udziałem Stalina, Churchill'a i Roosevelt'a, kiedy oficjalnie przypieczętowano losy i granice Polski.
Rzuciliśmy też okiem (z góry) na Jaskółcze Gniazdo na skale Aj-Todor koło Jałty i mieliśmy zamiar pospacerować po centrum Jałty, ale los był przeciwny. Nastąpiło oberwanie chmury, burza i gradobicie, i zmuszeni byliśmy uciekać.
środa, 28 sierpnia 2013
Azowskie i Sivasz
Bo Krym leży nad dwoma morzami. Nie mogło nas zabraknąć nad Azowskim. Dotarliśmy (szosą przez step) nad Zatokę Arabatską. Odzielone mierzeją znajduje się tam słone jeziore Sivasz. O cudownym leczniczo-kosmetycznym działaniu różowej wody stamtąd do poczytania np tu. Przy okazji szydełkowy stWorek hand made by Siva, który czekał od początku wakacji na wirtualną prezentację.
Bransoletka ręcznie wykonana, kupiona dzień wcześniej na słowiańskim straganie:
Subskrybuj:
Posty (Atom)