Sucha Beskidzka, Maków Podhalański, Babiogórski Park Narodowy. I Jabłonka, gdzie w restauracj Pasieka, pani kelnerka, podając do stolika posiłek, nie ma w zwyczaju mówić: smacznego, proszę, dziękuję. No to napiwku też nie ma :P I Oravska Polhora na Słowacji. I autostopowicze, których zabraliśmy na pakę do Korbielowa! (Przypomnieli mi stare czasy! Oj, stopowało się, stopowało...)
Chmury i bury, a ja się cieszę jak mało który :D
Chmury i bury, a ja się cieszę jak mało który :D
Chmury, bury i dom kultury/kultóry:
Ach, zazdroszczę... póki co karmię sie wizją chwili, kiedy już złożę pracę do tak zwanej kupy i będę miała chwilę oddechu.
OdpowiedzUsuńNie narzekaj na panią kelnerkę, bo dawna pani barmanka w nieodżałowanej pamięci Siekierezadzie w Cisnej mówiła tylko: jeść bedzie? pić bedzie? :D Kiedy tam zawitałam kilka lat temu i usłyszałam od barmana "dzień dobry, proszę, dziękuję" itd. autentycznie żal poczułam.
Hahaha:)) To nie ten kaliber kelnerstwa:)))
UsuńSucha Beskidzka-to czasy rajdów w Liceum Medycznym :) a Korbielów....hm,,,nie powiem :))
OdpowiedzUsuńNie mów, wyobraźnia sama zadziała :D
UsuńBrrrr uwielbiam taką obsługę co to za kare podaje do stołu .... oj napiwku także nie daję... ;-) A co Cię sprowadza w kierunku Jedlicza?? I ja nic o tym nie wiem ;-) No ja mam nie daleko, więc jakaś kawa się może z tego urodzi ;-)??
OdpowiedzUsuńJa się zastanawiałam, czy to nie zakład pracy chronionej i niemowę zatrudnili :D Przepraszam wszystkich niemych!!!!!
UsuńW Jedliczach czasem pracuje mój mąż, zakotwicza tam na kilka tygodni i jeżdżę w odwiedziny. Ostatnio na jesieni byłam. Na razie się nie zapowiada, ale jak coś się będzie kroić - dam Ci znać, chlapniemy coś :D
Fajnie spędzasz czas:)))Pięknie tam:)))a z kelnerkami różnie bywa,nie wiem co lepsze takie beznamiętne proszę czy w ogóle nic:)))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńW 1/4 był to wyjazd służbowy:D
UsuńWolę beznamiętne proszę. Przynajmniej szczątkowa kultura osobista jest widoczna. Dziwię się, że ktoś taką osobę zatrudnia, gdzie wiadomo, że ma kontakt z klientem. Naraża swoje miejsce pracy na straty!
Ale uchwyciłaś w kadrze ciekawe miejsca;-)
OdpowiedzUsuńTurystka z Ciebie SiVka
Lubię się przemieszczać,ale nie lubię tłumnych i oczywistych miejsc :)
UsuńW tamte rewiry się jeszcze nie zapuszczałam, ale dwa lata temu w drugi dzień nowego roku przed Jabłonką łapałam stopa z koleżanką (długa historia...). W końcu jedynie do Jabłonki właśnie zabrał na mercem na austriackich tablicach biznesmen o wyglądzie Araba, który po polsku umiał powiedzieć tylko "kurczaki, kurczaki" :D Hehe, śmiesznie było. Na szczęście udało nam się złapać autobus do Krakowa i jakoś się do Kato dotelepałyśmy :D
OdpowiedzUsuń"Weź się" jest super, ale ja ciągle czekam na "Zołzę". Obiecują i obiecują i nie ma :(
O swoich przygodach na autostopie mogłabym napisać książeczkę. I byłyby to opowieści z dreszczykiem :) Raz w Niemczech jechałam np w aucie przerobionym z karawanu. Spotkałam kilku zboczeńców i księdza, który się pchał z łapami, gdzie nie trzeba. I inne takie...
Usuńuwielbiam te Twoje podróże, dzięki nim mam okazję podglądać (szkoda, że tylko na monitorze...) tak urokliwe miejsca, przypominają się beztroskie, "zdrowe" czasy szkoły średniej, obrazy zapisane w pamięci, nieco już wyblakłe, ale za to moje...
OdpowiedzUsuńSmutne, to co piszesz, ze względu na brak zdrowia... Bo, że wspomnienia są, to cholernie cenne i optymistyczne! :)
UsuńJest wszystko, kantor, ciszki i Dom Kulury, i krasnale, ha!ha! Zdjęcia Ci wyszły rewelacyjnie ....pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńMiały być zdjęcia z Babiej Góry, ale było ziiimno i zrezygnowaliśmy z wchodzenia. Ale może innym razem...
Tak mi się przypomniało - kiedy byłam przedszkolakiem, czyli już tak zwany jakiś czas temu, myślałam, że Sucha Beskidzka to taka kiełbasa.
OdpowiedzUsuńhaha, sorry ale mnie ten wpis rozśmieszył. Dzieci to jednak mają skojarzenia :-)))
UsuńHahahah:)))Taaak, coś w tym kielbasianym skojarzeniu jest:D
UsuńŚwietne te Twoje zestawienia i ubranko, wdzianko z torebeczką na czele.
OdpowiedzUsuńByłam kiedyś w Jabłonce, jeździłam na motorze i czytałam książkę na polu:)))
A mnie się tłukła po głowie taka jedna nieprzyzwoita przyśpiewka z Jabłonkąa w tekście:)))
UsuńŚwietne zdjęcia. Kiedyś tez tak podróżowałam jak Ty autostopem.serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńNo, moje autostopowe podróże to już przeszłość, ostatni raz jechałam nad polskie morze 11 lat temu :)
o tak, trzeba kultury nauczyć tych nieuprzejmych :) "nasz" pan kelner też nie dostał napiwku, obsluga byłas poniżej pasa, i jeszcze coś tam pod nosem burczeli. Lubię twoje szarości, miłego tygodnia :)
OdpowiedzUsuńNie dała się nauczyć:D My do niej za każdym razem głośno i wyraźnie DZIĘKUJEMY! A ona nic....Kopary nam opadły. Bo ja rozumiem, że gorszy dzień, niechęć do wykonywanego zajęcia. Ale ona nie wyglądała na złą, czy niezadowoloną. Normalnie, krzątała się żwawo, nie opylała się w robocie. Tylko ktoś jej czegoś nie wytłumaczył. I nie wychował!
UsuńO taki nasz kraj z dziecinstwa pamietam i...lubi!!! Swojsko tak... A i za nieuprzemymmi kelnerkami tesknie czasami, ech..:(
OdpowiedzUsuńA Ty dokladnie taka jak te krajobrazy: tak sympatycznie i pieknie szara;)))
Buziaki. Anka
Ja sympatyczna... Jeeeju, jak ja to rzadko słyszę:D
UsuńCzyli dobry czas
OdpowiedzUsuńKultura mnie uwiodła :)
świetnie wyglądasz
Najlepszy :)
UsuńAle jak ładnie na tym chmurno-burym tle wyglądają nasze barwy narodowe:)
OdpowiedzUsuńAutostop... kiedyś normalka, ale teraz swojej córce w życiu bym na takie przygody nie pozwoliła...
Oj, bo matki to sie zamartwiają o dzieci. A one sobie świetnie radzą! :)
UsuńWitaj- fajne zdjęcia,a Ty prezentujesz się fantastycznie.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńale wycieczka! czuć klimat...i kóltórę;)
OdpowiedzUsuńna luzaku wyglądałaś...konduktorka chyba "vintydż"... super!:D moja mama pracowała kiedyś jako konduktor w PeKaeSie...miała podobną:)))
W tej torbie dźwigałam książki do szkoły. W czasach, gdy częściej chodziłam na wagary, niż na lekcje :D :D
Usuńwiedziałam, że jest..iż się tak wyrażę - "stara":))))
UsuńNa gbury(ów) ni ma lekarstwa, są nieuleczalni, ta kelnera to pewnie taki typ.
OdpowiedzUsuńPrzyjemna wycieczka, ciekawe foty, zajebista listonoszka, i klimatyczne rzemyki na nadgarstku! Jednym słowem- fajosko!
Listonoszka, konduktorka...Nie wiedziałam, że mam taka zapracowaną torbę :))))
OdpowiedzUsuńLubię te twoje zdjęcia z wypraw :)
OdpowiedzUsuńJaki fajny zestaw zdjęć. Takie nieoczywiste kadry z podróży. Spodobał mi się Twój blog i dołączam do obserwujących:)
OdpowiedzUsuńŚwietna torba! rozbudziłaś we mnie chęć wyrwania się z domu, zadroszczę wycieczki ;)
OdpowiedzUsuń