Się tli :) Się nie wie się, do czego się jest zdolnym, gdy sytuacja przymusi. Edukacja szkolna zmusza do poświęceń. Zwłaszcza edukacja własnego dziecka. Przyszło kiedyś ze szkoły i oznajmiło, że na zadanie domowe rodzice maja zrobić "coś z warzyw". Hm....Po pierwsze szlag mnie prawie trafił, bo denerwuje mnie angażowanie rodziców w prace szkolne dzieci! Po drugie...co by tu zrobić!? Ale, że akurat szlag mnie trafiał w kuchni, to zanim mnie w 100% dosięgnął, w oczy rzucił mi się worek ziemniaków. No i tak powstały świeczniki!
Przy następnym "zadaniu domowym" czyli ozdobie choinkowej, się zbuntowałam. Ręki nie przyłożę, palcem nie kiwnę - wołałam! Młody próbował wojować, ale matka też uparta i zawzięta! Przekonałam go, że satysfakcja, jaką będzie miał z samodzielnie zrobionej roboty - BEZCENNA. Inni dostaną 6-ki za to, że im rodzice zrobili. "A ty UCZCIWIE na nią zapracujesz!" Podziałało!
Widziałam ozdoby reszty klasy. Piękne, równiutkie, błyszczące. Ta mojego syna wyróżniała się na ich tle. Była najkrzywsza, najdziwniejsza i jako jedyna wyglądała na...robotę dziecka. I o to chodzi! Syn dumny ze swojego dzieła, matka dumna ze swojego syna :)
Gratuluję zdroworozsądkowego podejścia! Zeby wszystkie matki takie były! A śwoeczniki, no cóż... gratuluję kreatywności! ja bym na to nie wpadła. Moja część mózgu odpowiedzialna za manualne zdolności - ociężała jakaś. Tylko popsuć umiem... Miłego, przedświątecznego!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńMoja część mózgu odpowiedzialna za różne inne rzeczy też ociężała, tak, że się wyrównuje:D :)
Ooo ! Świecące pyry !!!
OdpowiedzUsuńnie wpadłam bym na taki pomysł nigdy !
Jasnoróżowy płomień, jasnoróżowy grzywkołeb, no no, jak zawsze, wszystko gra! masz łeb! nie od parady ! ;D
Kartofle, ziemniory, pyry - co tam komu bardziej smakuje :D :D
Usuńekstra pomysl,potem mozna swieczniki zjesc, takie upieczone, mniam;) widzę powrot do blondu?
OdpowiedzUsuńSłowo się rzekło, nie mogło być inaczej(jeszcze trochę różowych refleksów zostało):)
UsuńPomysł na świeczniki z ziemnaka wyśmienity, mój starszy też próbuje wrobić mamę w takie prace...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, byłam bardzo zadowolona, że mi wpadł do głowy. No i z efektu też. Dlatego się pochwaliłam publicznie:D
UsuńPopieram! Jeju, jak ja popieram Twoje podejście pedagogiczne!!!
OdpowiedzUsuńBo jak dasz dziecku palec, to całą łapę urwie. A ja matka, owszem, ale nie niewolnica :D
UsuńTy to masz pmysly;) Piekne, a jakie praktyczne.. podgrzewac ziemniaczki na ostro tymi swieczkami, poswiecic, pocieszyc oko, a potem podac z kotlecikiem i suroweczka na obiadek;)))
OdpowiedzUsuńNo i takie Matki to ja lubie! Gratuluje Mamie i Synkowi, ze madry i matke ma lebska:) Pozdrawiam. Anka
No niestety, świeczniki zwiędły, zanim ktokolwiek je zdążył zjeść:D Dzieci oddawały te warzywa na jakiś konkurs międzyklasowy.
UsuńBardzo pomysłowe te świeczniki i zachodzę w głowę jak Ci się udało te ziemniaczki tak równiutko wydrążyć...
OdpowiedzUsuńI również nie znosiłam, gdy szkoła angażowała mnie w zajęcia córki. Najbardziej wkurzało mnie przygotowywanie strojów na różne przedstawienia. Cieszę się, że już z tego wyrosłam;)
Drążyłam, drążyłam i wydrążyłam:D Uparłam się, żeby było równo.
UsuńStroje, dekoracje, gadżety na kiermasze i różne akcje organizowane przez wychowawcę...Ręce opadają...
Świecące pyry - genialne!
OdpowiedzUsuńCo do angażowania - rozumiem okazjonalne włączanie się wtedy, kiedy to potrzebne, ale robić za dziecko pracę domową - o nie :)
Dokładnie! :)
Usuńczegoś takiego nie widziałam jeszcze :)
OdpowiedzUsuńjadalne świeczniki :)
Potrzeba matką wynalazku:)
Usuńtrzeba było pani zafundować bombę z marchewki
OdpowiedzUsuń:)
Taką chudą? Nie pokapowałaby, że to bomba :))
UsuńPodejście do wychowywania masz po mojej myśli. Podoba mnie się. Ale jeszcze bardziej podobują mi się Twe świeczniki ;-) szkoda, że tak szybko zwiędły ;-)
OdpowiedzUsuńMożna zrobić kolejne!:)
UsuńNo Ty to masz pomysły :))) maila odbierz :)
OdpowiedzUsuńOdebrane, odpisane:D
Usuńmasz mój zachwyt
OdpowiedzUsuń:)
Usuńkurde! odjazdowe świeczniki! powinnaś interes założyć z wyrobami własnymi, bo masz świetne pomysły i talent:D
OdpowiedzUsuńte "własnoręczne" prace sześciolatków zawsze rozkładały mnie na łopatki...mamusie dwoiły się i troiły, żeby wykonać najpiękniejszą...a mój synuś zaniósł stroik z gałązek przystrojonych watą:D jedyne co umiał zrobić...i do dzisiaj tak mu zostało;) ale przyznaję się, że w szóstej klasie i teraz robię mu prace z plastyki...żeby jedynki nie miał...;) nie cierpi plastyki i uważa, to za przedmiot zbędny...zresztą ja też, szczególnie teraz, jak jest w klasie sportowej...po co im plastyka i muzyka?:D
O, taki interes, to fajna sprawa. Tylko musiałabym mieć z 10 rąk więcej, żeby wydolić na opłaty - ZUSy i inne podatki:(Państwo nie jest przyjazne w tych kwestiach (W których jest??? Wie ktoś???) Albo ceny mega wielkie-wtedy nikt nie kupi:(
UsuńA z kwestii szkolnych, do tych pytań dołożę: Po co w szkole religia, dwie godziny w tygodniu????
Usuńa to, to już w ogóle masakra:/
Usuńacha! co do tego ZUS-u, to masz rację...koleżanka otworzyła zakład krawiecki...ledwo ciągnie...pracy ma kupę, ale nie stać jej na pracownika, bo ledwo na opłaty starcza:/
UsuńŚwietna ta lampka ziemniaczana!!!Ja mam jeszcze przed sobą te wszystkie prace szkolne:)
OdpowiedzUsuńZ Twoim talentem, to bądź pewna, że Cię przechwycą do uplastyczniania wszystkich imprez typu występy :D
Usuńo nie, tylko nie to, już mnie chcieli zagonić do kościoła, ale sobie zapomnieli:)
UsuńMasz racje dzieci powinny same robić swoje prace domowe:)))ja do dzisiaj wspominam jak się napracowałam przy wielkanocnym kurczaczku a konkurs wygrał kolega bo jemu pomagała mama:))))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNo właśnie, choćby z takiego powodu nie wolno wyręczać dzieci! To takie niesprawiedliwe.....
Usuńrewelacyjny pomysl na swiecznik! ale prac domowych nie zazdroszcze :)
OdpowiedzUsuńxo
Dziękuję:)
Usuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuń