Nie wiem po co mi to. Nagadałam się, aż ochrypłam. Po raz któryś - nasty. Przemoc w szkole, agresja, w gabinecie dyrektora rozkładają ręce. "Co my możemy?" I spróbuj coś poradzić. Coś zrobić! W najlepszym wypadku będą kląć pod nosem na twój widoki i mamrotać "znoowu". Wrzód na dupie polskiego szkolnictwa - roszczeniowy rodzic. Bicie, plucie, zaczepianie, wyzwiska, groźby. To wciąż za mało...
Zawsze muszę się w coś wplątać. Naiwna wiara, że sprawiedliwość zwycięży. Źli zostaną ukarani, a dobrzy odbiorą nagrody. Póki co, wychodzę na błędnego rycerza, który walczy z wiatrakami. Póki co...
"- Dlaczego ludzie nie rozumieją tego, co do nich mówię?
- Bo się śpieszą. Chcą krótko i na temat.
- Rozmowy ludzi to jest taki McDonald. Oby szybko podać i za długo nie stać w kolejce. Ludzie myślą, że sobie pojedli, a zżarli jakieś gówno. Myślą, że pogadali, a pieprzyli głupoty."
"Są słowa-hot dogi i słowa-hamburgery. Są też tacy ludzie."
Cudzysłowia pochodzą z filmu "Ogród Luizy". Fajna recenzja TU.
Zawsze muszę się w coś wplątać. Naiwna wiara, że sprawiedliwość zwycięży. Źli zostaną ukarani, a dobrzy odbiorą nagrody. Póki co, wychodzę na błędnego rycerza, który walczy z wiatrakami. Póki co...
"- Dlaczego ludzie nie rozumieją tego, co do nich mówię?
- Bo się śpieszą. Chcą krótko i na temat.
- Rozmowy ludzi to jest taki McDonald. Oby szybko podać i za długo nie stać w kolejce. Ludzie myślą, że sobie pojedli, a zżarli jakieś gówno. Myślą, że pogadali, a pieprzyli głupoty."
"Są słowa-hot dogi i słowa-hamburgery. Są też tacy ludzie."
Cudzysłowia pochodzą z filmu "Ogród Luizy". Fajna recenzja TU.
Życzę Ci w takim razie, by była to walka Dawida z Goliatem, i że uda Ci się odnieść zwycięstwo.
OdpowiedzUsuńPS> Świetny zestaw, moja kolorystyka:)
Oby! Nadzieja jeszcze się tli. Zwłaszcza, że wychowawczyni klasy włączyła się do działania.
Usuńświetna narzutka! :>
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńŚwietna narzutka a chusta dobrana pod kolor włosów, dzisiaj Sivka jest beżowa...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńChustkę dostałam rok temu na gwiazdkę i jeszcze się nią nie chwaliłam blogowo, aż nadarzyła się okazja:)
UsuńMnie czasami nawet tej naiwnej wiary brakuje...
OdpowiedzUsuńA porównanie słów do fastfudów bardzo dobre! Dzięki za polecenie filmu... co prawda polski, do których mam, niestety, mocne uprzedzenie, ale recenzja rzeczywiście zachęcająca.
I uwielbiam takie zwisające poły:)
O polskim kinie typu "komedia romantyczna", mam jak najgorsze mniemanie, ale są dobre polskie filmy, których wytrwale poszukuję, przekopując net.
UsuńCzasem dla jakiegoś jednego zdania, które powala mnie trafnością:)
ych. to się, widzę, chyba nigdy nie skończy, ten konflikt.
OdpowiedzUsuńale wiesz co ? lepiej być wrzodem na dupie, niż nie robić nic, albo się poddać. Może to i walka z wiatrakami, ale kiedyś się musi skończyć. I nie mam tu na myśli tragicznego zakończenia.
odzień fajny i do Ciebie pasuje. choć nie moje kolory ( od beżów i brązów uciekam gdzie pieprz rośnie), to na Tobie bardzo mi się to wszystko podoba.
masz piękny profil twarzy. zazdroszczę.
Jako wrzód na dupie nieźle sobie radzę:D Co prawda, potem moje nerwy to odchorowują...ale co tam...
UsuńBeże, po szarościach, a przed czernią, to moje ulubione barwy. Ochronne... A brązu tu nie ma - legginsy tak wyglądają, ale w realu są oliwkowe. Trochę jak dawne (a może i teraźniejsze?) wojskowe dresy:))
Profil???? Hm... Wiesz,że też go lubię! Taka cholera ze mnie w nim. Czyli wszystko się zgadza :D A, no i dziękuję za komplement:*
Świetny sweterek :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuńkolory moje i styl powłóczysty też mi bliski,baaardzo ladne to wszysto. Co do Twej walki, to odpowiem Ci z punktu widzenia nauczyciela,ktorym z zawodu jestem: masz rację;)choć kto jak kto,ale dyrektor nie powinien rozkladać rąk w bezradnym geście,bo w kocu on po to jest,by m.in.zapewnic szkole spokoj i bezpieczenstwo.A skoro mowi: co ja mogę, to za co bierze grubą kaske? Ale wiem, jak to jest, calą robotę w przypadku kofliktow miedzy uczniami zwala się zawsze na pedagoga.
OdpowiedzUsuńA że życie sprawiedliwe nie jest, przekonalam się zbyt dobrze juz kilka razy conajmniej.
W tej historii wina leży po stronie ucznia, który od początku 1-ej klasy rozrabia jak pijany zając w kapuście, tak, że już nikt nie może tego wytrzymać - ani nauczyciele,ani dyrekcja, ani rodzice reszty dzieci, a ja najbardziej, bo uczeń ten najbardziej upodobał sobie prześladowanie mojego Mikołaja. Wina właściwie jest po stronie jego rodziców, którzy są bardzo agresywni, nie pozwalają nawet uwagi zwrócić swojemu dziecku (mimo, że są świadkami jak się odzywa i co robi). Nie dopuszczają żadnej krytyki, wyzywają wszystkich, "inni są winni"itp. Szkoła twierdzi, że robi co może. Twierdzi, że nie ma prawa ucznia ukarać np. wydaleniem ze szkoły lub przeniesieniem do innej klasy - bo obowiązek szkolny obejmuje nawet łobuza, który zatruwa życie wszystkim i to bardzo brutalnie(wolę nie cytować, to mocne nawet jak na mnie).OK... W gabinecie dyrektorskim zauważyłam zmęczenie tą sytuacją, tzn mną, która po raz któryś zgłasza skargę. Pani pedagog nakrzyczała na mnie, wkładając mi w usta słowa, których nie powiedziałam...W konfrontacji z klasą, chciała udowodnić, że to moje dziecko samo sobie jest winne(świadkowie się nie liczą, bo to dzieci, bo na pewno zmyślają, manipulują - takie argumenty padły.)Dochodzi do takiej paranoi,że boję się ulicą chodzić w obawie przed spotkaniem tych rodziców - a mam już za sobą brutalny słowny atak "tatusia", za który z resztą dostał mandat od policji:P
UsuńMam dość tej sytuacji bez wyjścia... myślałam, że szkoła pomoże, w końcu do tych aktów przemocy dochodzi na jej terenie.... Ale nikt nic nie może....To znaczy po raz któryś rodzice tego "chłopca" zostali wezwani - no i zobaczymy...
Z tego co piszesz, to sytuacja nie za ciekawa, ale nie należy odpuszczać, może w końcu coś się wskóra w tej sprawie. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńTo porównanie do fast foodów nie złe.
A Twój kolor ognisty już zanikł praktycznie, jednak szybko się zmył :)
pozdrawiam przedświątecznie
Kropla drąży skałę... :)
UsuńKolor był piękny, ale cieszę się niezmiernie, że nastąpił szczęśliwy powrót "do domu" :)
Rycerzu walcz, dopóki starczy sił, taka walka zawsze coś daje, jak nie wygraną wojnę, no może chociaż bitwę, a może inni się przyłączą i wiatraki runą??
OdpowiedzUsuńPodobają mi się takie sweteruchy, podobny jest do tego co chciałam u Ciebie wydziergać, ale sweteruch mych marzeń pozostaje w sferze ulotnej i chyba zostanie tam na długo:(
Ten swetruch kupiłam ok półtora roku temu za jakieś 3 dychy, to mój najczęstszy "podomowy", jak zimno w gnaty:))
UsuńPolskie szkoły to jest temat nieskończony. Cieszę się, że nie mam już bezpośredniego kontaktu z tymi wylęgarniami bezprawia. Po skończeniu swoich szkół przez krótki czas miałam "przyjemność" oglądać ich funkcjonowanie od strony administracyjnej, i to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że trzeba uciekać jak najdalej. A jeśli rodzic nie ma odpowiednich znajomości, niczego nie osiągnie. Pamiętam przypadek, kiedy zwykła kobieta podobnie się upominała o prawa swojego dziecka, prześladowanego przez agresywnego ucznia. Ot, sobie babka coś wymyśliła, czego się czepia? Następnym przypadkiem była pani czyjaś ważna żona, dobra znajoma dyrektora. Oczywiście jej interwencja zakończyła się całkowitym sukcesem, winnych ukarano, a jej dziecko mogło w spokoju kontemplować zdobywanie wiedzy. Szkoły są patologiczne. Co nie znaczy, że należy się poddawać.
OdpowiedzUsuńDonno Kichotowo, zacny kubraczek przywdziałaś. Ale najbardziej, mimo wszechobecnego blasku stylowości, podoba mi się torebka (takie mam odchylenie mózgowe).
Z jednej strony dziwię się dyrektorowi, że nie ukarał ucznia chociażby przeniesieniem do innej klasy (do innej szkoły nie zawsze może, istnieje tzw. rejonizacja - szkoła ma obowiązek borykać się z rozrabiaką ze swojego obwodu, żadna inna go nie zechce), a z drugiej myślę sobie, że dla takiego delikwenta wszelkie nagany, obniżenie oceny ze sprawowania czy nawet przeniesienie do innej klasy to żadna kara. Zwłaszcza, jeśli ma po swojej stronie niemądrych i agresywnych rodziców. I od tego trzeba zacząć - szkoła ma obecnie tak ograniczone prawa w wychowywaniu dziecka (broń Boże nawet nakrzyczeć!), a jednocześnie wymaga się od tych instytucji, aby kształtowały młodego człowieka, bo często rodzice sami tego nie potrafią. I błędne koło się zamyka.
UsuńJedynym wyjściem pozostaje, niestety, zgłosić sprawę na policję.
Razem z mężem jesteśmy bardzo blisko wykonania tego kroku...Jednocześnie wiem, że wtedy już całkiem nie będę miała życia ze strony tych rodziców...Trudno. Najważniejsze, żeby starać się zapobiegać tragedii, a nie płakać post factum.
UsuńWitaj! Mieszkam 1000 km od mojej Ojczyzny i tesknie za nia cholernie..Ale gdy czytam o takich wydarzeniach to ciesze sie, ze moje dziecko moze uczyc sie w normalnych warunkach. Przechodzilam tutaj podobna sytuacje z poczatkiem roku szkolnego. Zaczepki i przemoc wobec mojego syna ze strony kolegi z klasy (wobec innych uczniow podobno tez). Wystarczyly dwa maile (!!!) do wychowawcy. Agresywny dzieciak dostal prikaz uczeszczania na warsztaty psychologiczne oraz zajecia sportowe, a rodzice chlopca zostali czynnie wlaczeni w "terapie". I nie ma, ze nie chce, musi! Problem poki co nie wrocil, wiec chyba metoda dziala:). Zycze Ci wytrwalosci...
OdpowiedzUsuńCiuszki owszem, oryginalnie piekne. Jak zwykle. Ale dzis odkrylam Twoj profil i sie zakochalam... ;)) Pozdrawiam. ANka
Tego mi brakuje w polskiej szkole. Mądrości, wiedzy...Działania!
UsuńA propos - nie mogę się dostać na Twojego bloga! Zaraz pojawia się komunikat, że jakiś wirus!!!
Dzieki! Juz wiem, walcze z tym, ale niby od mojej strony wszystko ok, wiec nie bardzo wiem "z kim" walczyc.. mam nadzieje, ze wkrotce bedzie ok. Pozdrawiam.
UsuńPrzykra sytuacja. Za to stajesz w obronie syna, to dobrze.
OdpowiedzUsuńja w pewnym okresie tez byłam prześladowana w szkole przez "kolegę", który uwzial sie na mnie, zarówno wychowawczyni, jak i moja mama uważaly, że przesadzam, a dla mnie to był dramat. W końcu zaczęłam odpyskiwać sama, a któregoś dnia dałam w gębę. I jakoś kolega stracił chęć do zabawy, chodziło chyba o sam fakt i szok, że taka szara myszka, którą można było tluc po łbie, nagle zaczęła sie odgryzać. Uważam, że to porażka systemu, zeby agresja trzeba było sie bronic przed agresją, ale czasem nie da rady. No i to były inne czasy, wyobrażam sobie, że nie było nawet w części tego rozwydrzenia u dzieciaków, co teraz.
Życzę, żeby się dało sprawę pomyślnie rozwiązać.
W tym wypadku oddawanie niczego nie załatwia - wręcz odwrotnie, nakręca spiralę przemocy, tamten tylko na to czeka. Mój syn opanował sztukę trzymania nerwów na wodzy i na zaczepki i wyzwiska, a nawet bicie reaguje powtarzając jak mantrę:"odczep się". Ignorować - może to zadziała....
UsuńPowinno się upominać o swoje inaczej dranie będą rządzić wszystkim najpierw szkołą potem ulicą ,kiedy syn chodził do gimnazjum też mieliśmy problem ale nie dałam się zbyć rozkładaniem rąk aż w końcu sprawa się rozwiązała.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJa też się nie daję zbyć i zrobię wiele, żeby sytuacja uległa zmianie :)
UsuńKocham takie swetry!!! A cytaty jeszcze bardziej!!!:-) Az sobie skopiowalam by w chwilach zwatpienia przeczytac,policzyc do 10ciu i przejsc obok hamburgera tak jak przechodze obok McDonalda:-) Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńCieszę się:))Nienawidzę McDonalda! :D
Usuńmój Maciek miał swoich "biciarzy" (tak ich nazywał) w przedszkolu...panie też rozkładały ręce...mówiły, że tłumaczą, rozmawiają...a Maciek z płaczem z przedszkola wracał...cóż...tak jak wcześniej nie pozwalałam mu się bić..to zwyczajnie z nim pogadałam i powiedziałam, że jak go któryś zaczepi, to mam mu tak przywalić, żeby poczuł...a paniom powiedziałam, że kazałam Maćkowi oddawać..
OdpowiedzUsuńprzywalił i odtąd miał spokój - szkoła, to dżungla...niestety:/
mam nadzieję, że uda Ci się tę sprawę rozwiązać...trudno w ostateczności policja, albo podejdż do tamtego młodego bez świadków i powiedz, że tak mu do dupy nakopiesz, że w powietrzu z głodu zdechnie...tak moja znajoma zrobiła i pomogło;)
a zestaw odlotowy:D
O, nie raz go opierniczałam. To nic nie daje, bo on leci do ojca i skarży. Raz powiedział, że go pobiłam! Na szczęście miałam świadków, że nawet do gnojka na metr nie podeszłam!
UsuńNiestety, takie mamy teraz czasy, że ja też swojemu Maćkowi każę oddawać (guzik mnie to obchodzi, że niepedagogicznie), ale nigdy pierwszemu zaczynać. Co do groźby wobec tego małego delikwenta, to może się to obrócić przeciwko Sivce, bo kto wie jaka będzie reakcja jego "wspaniałych" rodziców.
UsuńNa początku jakichkolwiek bijatyk, też zaczęłam mówić:to oddawaj. Ale potem było(wg nauczycieli), że Mikołaj jest agresywny. Poza tym okazuje się, że moje dziecko nie lubi się bić. Trafiło do jego wyobraźni, że coś się może komuś stać, można zabić człowieka nawet przy niewinnie zaczynającym się poszturchiwaniu. Słowem można bardziej dotknąć-to mu teraz powtarzam I nie mam na myśli chamskiego wyzywania. Na szczęście mam wygadane i elokwentne (coraz bardziej) dziecko:))
UsuńNajtrudniejsze jest trzymanie nerwów na wodzy. Dla mnie głównie:D
to ciężka sprawa...nie namawiam do bicia się za wszelką cenę...mój też nie raz wracał z rozbitą głową...
Usuńwspółczuję Ci tych nerwów, bo jak szkoła nie współpracuje, to tym bardziej sprawa jest trudna...
mam nadzieję, że w końcu ją rozwiążecie...
Świetna narzutka :)) A co do szkoły to ja na szczęście mam to jeszcze przed sobą, mój mały chodzi do cudownego, przyjaznego przedszkola :) ale obawiam się takich sytuacji o których piszesz kiedy już będzie musiał iść do szkoły :(
OdpowiedzUsuńNa pewno w życiu nie raz będzie się musiał stykać z trudnymi sytuacjami i ludźmi; niestety, taki świat... :(
Usuńpiękny jest ten sweter, uwielbiam takie lejące się kroje
OdpowiedzUsuńStary, ale jary i ulubiony:)
UsuńWłaśnie dlatego że tak jest i z totalnego poczucia bezsilności przestałam pracować w publicznej szkole i choćbym miała żyć o samej wodzie, do szkoły publicznej nie wejdę.
OdpowiedzUsuńSię nie dziwię!
UsuńJakbym miała mieć do czynienia z takimi współpracownicami, to by mnie zamknęli w psychiatryku.
Mialam okazje pracowac w szkole 2 lata, wiec wiem o czym mowisz.Mam nadzieje, ze sytuacja u ciebie sie pozytywnie rozwiaze.
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie twoj obecny odcien wlosow, pasuje do apaszki, a sweterek - ma moj ulubiony kroj.
Też mam taka nadzieję:)
UsuńDziękuję:)
Zdrowych pięknych i radosnych świąt życzę Tobie i Twoim bliskim:)))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Ogródm Luizy"...Obejrzałam niedawno pierwszy raz w tv i jestem zaczarowana do tego stopnia, że wracam do niego często, gęsto. Plus genialna kreacja Dorocińskiego...
OdpowiedzUsuńO, tak Dorociński jest świetnym aktorem!
Usuń