Zemsta słodka jest. Mnie nie smakuje. Wolę czekoladę, choćby gorzką. Ale bywa, że wyjścia nie ma. Trza się mścić. Najlepiej na zimno. Na zimno proponuję też porządną wełnianą czapkę! Kolejna z moich drutowanych dziergańców + komin, który karierę zaczynał jako spódnica TU. Kto wie, jak skończy...
Chałupki łelkam tu:
o kurcze...to ja tez się boję jak spódnico-komin skończy :)) jedna jest pewne...beretem się nie stanie :)no chyba ,że Cię nie doceniam :)
OdpowiedzUsuńfajna czapa,mi taka nie wychodzi...
a co do zemsty-ja uwiebiam jej smak!
"Zemsta to potrawa, która najlepiej smakuje na zimno" - jak w "Ojcu Chrzestnym" napisał Mario Puzo. To bardzo mądra i przydatna rada :D W takich delikatnych sprawach lepiej emocje opanować.
UsuńGosia, ja właśnie pomyślałam o berecie :)
OdpowiedzUsuńFajnie pokombinowałaś, chociaż musze to napisać, jako spódnica bardziej mi się podobało.
Pozdrawiam
Jedno nie wyklucza drugiego:)
UsuńBeret odpada, prędzej spodnie:D
Komin i plener genialne!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńWyglądasz rewelacyjnie, na zamki choruję i chcę mieszkać w zamku i jesień i liście i w ogóle piękny post! :)
OdpowiedzUsuńPodziękować Mości Pani :D
UsuńŚwietny komin! Taki kochany :)
OdpowiedzUsuńI zamek, kocham ruiny i stare budowle, w Walii zawsze podobało mi się połoczenie ruin zamków z nowoczesną architekturą w centrach miast, fajnie byłoby coś takiego widzieć u nas.
O tak, u nas architekci mają problem z wpisaniem nowego w stare. Ale to wina, jak zwykle, komuny:))
UsuńZarówno chałupka, jak i ruiny stanowią doskonałe tło dla Twojej prezentacji:) Ciekawa wycieczka i równie ciekawy komin, chyba jako komin podoba mi się bardziej... choć po chwili zastanowienia i porównania obu zdjęć, to już sama nie wiem.... W każdym razie całość bardzo super!
OdpowiedzUsuńPóki co, wolę "to" nosić jako komin. Ale kto wie, kobieta zmienną jest:D
Usuńsuper miejsce!!! jestem absolutną fanką zamków. póki co zwiedzam te na północy, ale mam nadzieję, że i na południe zawitam. komin jako spódniczkę pamiętam :) jako komin prezentuje się równie okazale, bym rzekła - intrygująco :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ten jest wyjątkowy też ze względu na położenie! Na wzgórzu, z niesamowitą panoramą i wietrzyskiem rwącym włosy z głowy (no,poniosło mnie:)))
UsuńNie pokazuj mi wiecej cos ty tam nadziergala, bo zazdroszcze i jeszcze bede sie chciala mscic;))) Jak ja uwielbiam takie dziergance, a u mnie ani czasu ani jakos ochoty.. Piekne te Twoje.. Czekam co sie jeszcze z tego komina moze "wykluc", ale znajac Twoja inwencje tworcza, to moze byc wszystkim;)) Pozdrawiam. Anka
OdpowiedzUsuńPowiem Ci,że dziergam ostatkiem sił. Musze odpocząć, bo mnie to zaczyna męczyć. Od końca sierpnia non stop coś robię na drutach, albo szydełku i zaczyna mnie to powoli denerwować! Ale mam jeszcze parę drobiazgów do pokazania w zanadrzu :D
Usuńciekawe zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńMiło, że Ci się podobają:)
UsuńWlasnie na komin zwrocilam od razu uwage - bardzo oryginalny dodatek.
OdpowiedzUsuńRowniez kiedys odwiedzilam ten zameczek. A bylas na pobliskich skalkach?
Najbliższą okolicą zdążyłam tylko na szybko omieść wzrokiem:D
UsuńKomin wielokrotnego użytku bardzo mi się podoba!!! :)
OdpowiedzUsuńBo ja jestem bardzo praktyczną osobą:)
UsuńTy wyrodna matko, taka zemsta na kochanym potomku!....żartowałam....też mi zemsta nie smakuje ale zamczysko śliczne....i ta chałupki też...komin wyszedł świetnie choć spódniczka też była super, gratuluje pomysłu...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńKochanemu potomkowi jeszcze knebel bym czasem zapodała:))
UsuńPięknie nosisz szarości i idealnie do Ciebie pasują, komin śliczny :))Co do zemsty to może byc słodka, ale gorzka także i zawsze trzeba się liczyc że zmieni kierunek i wróci do Nas samych :)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz rację. Zgadzam się. Jak mawiają starsi i mądrzejsi: życie samo się zemści... :)
UsuńOtóż to:))Miłego Poniedziałku:)
Usuń[dzięki za zrozumienie ;)]
OdpowiedzUsuńOpublikowało mi się z rozpędu! :)
UsuńSpoko:)
Fantastyczny komin i cały Twój szary strój:)))Takie chałupki też bardzo lubię:))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję:)Ja na widok chałupek zawsze przebieram nóżkami i lecę obcykiwać:))
UsuńPamiętam tę biedną spódnicę, ale myślę, że nawet lepiej jej w nowym wcieleniu. Chałupki aj low!Przypomniałaś mi, że spódnice plisowane posiadam, sztuk trzy, i nie używam, a to źle.
OdpowiedzUsuńBiedną???? Chyba Ty :P
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńA buciki skąd? Monika
OdpowiedzUsuńCzasNaButy :)
UsuńTy to kreatywna jestes!ech!a szarosci z blekitami ubostwiam..super ta jesienna wycieczka!
OdpowiedzUsuńp.s.czy tylko tak na 2 fotkach wyszlo czy tez juz moje matczyne oko mi takie obrazy podsuwa-ze sie kroi..rodziny powiekszenie?;)
Nie ma takiej opcji!!!!!! :D
UsuńTwoje matczyne oko widzi świat w rozrodczym zwierciadle:)))) Foty dowodzą, że nawet nie umiem się porządnie ustawić, bez wybrzuszeń, fałdków i innych "ozdobników" :D
jakos tak na fotkach wyszlo.mam nadzieje ze sie nie obrazilas;)to ze ja sie rozmnozylam nie oznacza ze uwazam ze kazdy powinien;)
UsuńNo coś Ty, nie obraziłam się!!!:) :) Jako świeżo upieczona mama, też wszędzie widziałam ciążowe brzuchy! W związku z czym palnęłam nie raz komuś gratulacje, a się okazywało, że to nie ciąża, tylko nadwaga:))))
Usuńa mnie szkoda tej pieknej spodnisi, tamten zestaw jest przecudny! co nie znaczy,ze ten mnie sie nie widzi. tu tez masz swietną plisowankę i cudne buciory. co do zemsty, to czasem cóż, konieczna jest...potomek w dybach, he he,swietny pomysl,taki sprzet powinien znależć sie w moim domu, jako stale wyposażenie...
OdpowiedzUsuńNic straconego, w każdej chwili może stać się znów spódnicą:D
UsuńTo samo powiedziałam na widok dybów!:D
a ja w Odrzykoniu byłam na plenerze malarskim w czasie studiów i pod murami zamku siedziałam w trawie i stare chałupy malowałam:)...a żeby było śmieszniej, to malowałam właśnie tą różową, którą sfotografowałaś. Przez długi czas fragment tego obrazu robił za tło na moim blogu:))))
OdpowiedzUsuńNo widzisz Ty!!!!! To musi być PRZEZNACZENIE :D
UsuńCoraz więcej mamy szczególików, które możemy ułożyć w jakąś już niewielką całość:)
UsuńSivko jestes jedyna w swoim rodzaju :) utalentowana, dowcipna i inteligentna :):):) Mam nadzieje, ze potomek w calosci powrocil do domu po takich dybach :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, czerwienię się speszona... :)
UsuńPotomek był zachwycony...przez chwilkę, a potem krzyczał "wypuście mnie!!!" A my w nogi:)))) Wrócił. I dalej szarga nerwy:D
Bardzo lubię Twoja zabawę w skojarzenia ;) Swietna ta szara bluza, a buty - wiesz, że takie uwielbiam.
OdpowiedzUsuńNo i dobry patent na potomstwo :)
Kojarzę, więc jestem :D
UsuńButy - wiem, wiem, dzielę z Tobą to uwielbienie!
Kurczę, jak ja Ci zazdroszczę tych wszystkich fajnych wypraw w 'Polskę'! chyba moje wytłumaczenie, że 'samej to nie byłoby fajnie' to żadne wytłumaczenie i może trzeba doopsko ruszyć a nie czekać...na niewiadomonaco ;-)
OdpowiedzUsuńNo a zestaw sivkovy. Czyli jak dla mnie to dla Ciebie idealny ;-)
Ta wyprawa była akurat taka trochę z konieczności:)
Usuńmnie też zemsta nie napawa radością, ani nie daje satysfakcji... słabe to i tyle, za to tą fredrowską lubię i to bardzo
OdpowiedzUsuńjak zwykle zazdroszczę możliwości zmierzenia się z legendą oko w oko ;)
jak tak spojrzałam na pierwsze zdjęcie to od razu pomyślałam - skąd ja znam te domki i kominy z dymem... a tu proszę - spódnica!!! fajne to nowe jej wcielenie :)
Właśnie, słabe i satysfakcja jakaś mało satysfakcjonująca... Ale przyznaję, jestem pamiętliwa jak cholera :)
Usuńmojego synka chyba też w takie dyby zamknę...ostatnia moja niemoc, to w większości przez niego..;)
OdpowiedzUsuńtak dawno nie byłam na wycieczce....dzięki Ci wielkie!!!na tym zamku jeszcze nie byłam;)oczywiście ubrałaś się jak trzeba! nawet chatkę do komina znalazłaś na tło:D
Musiałabyś mieć wielkie te dyby na swojego wielkiego synka:))
UsuńO, widzisz, czyli dobrze pamiętałam, że miałaś taką spódnicę w domki :) W pierwszej chwili pomyślałam, że zrobiłaś komin do kompletu ;)
OdpowiedzUsuńBo ja w kółko to samo pokazuję:D Jestem wierna jak pies większości moich ubrań :D
UsuńStrasznie mnie kręcą twoje dziergańce, aż mam ochote się zemścić, ze ty umiesz, a ja nie :) ale poważnie, to ostatnio twoje sestawy jeden lepszy od drugiego. Widac jesień ci bardzo służy, twojej kreatywności! doskonale foty z wycieczki. ta chata wręcz mnie rozczuliła! No i wyrażam swoj zachwyt dla plisowanki, mam podobną i bardzo lubię!
OdpowiedzUsuńOj Sivka! Bardzo się rozbawiłam wyobrażając sobie ciebie jako pracownika korporacji! :) Oczywiście, że się nie nadajesz i poczytuj sobie to za największy komplement! Też się nie nadaję, choć samą pracę, która jest moim udziałem - bardzo lubię. Natomiast jeśli chodzi o ta całą politykę i poprawność korporacyjną to jestem takim outsiderem. Nie wiem jakim cudem mnie jeszcze nie wyrzucili: chodze swoimi drogami, a ostatnio ryzykując zwolnienie poprosiłam o 4/5 etatu ( co jest bardzo źle widziane, jak można nie chcieć służyć korporacji 5 dni w tygodniu i najlepiej od świtu do zmierzchu, weekendy mile widziane również), bo czułam , że jak nie zyskam jednego dnia dla mnie i moich pasji to moja dusza obumrze! No i właśnie siedzę w domku na kompie, a zaraz ide na swoje osobiste wycieczki po mieście. podobnie jak ty lubię sobie pomyszkować po różnych dziwnych miejscach :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a ja siedzę w domku przy kompie, schną mi włosy, ale jednocześnie też zajmuję się pracą - mam do przepisania ofertę, wysłałam już służbowe maile z informacją cenową - tak, że jakieś ramy, których się muszę trzymać, są:)) Ale nie ma co porównywać - moja firma jest mała, rodzinna:)
Usuńuwielbiam plisowane spódnice, twoja jest świetna
OdpowiedzUsuńSpódnica w wersji kominowej oczarowała mnie :)
OdpowiedzUsuń