Na chwilkę wyskoczyliśmy do Albanii. Pierwszy raz w życiu słyszałam modlitewne nawoływania muezinów z minaretów! Ale wydarzyło się też coś innego, czego na pewno nigdy nie zapomnę! W pewnym momencie drogę przebiegł nam.... ŻÓŁW!!! Niestety, nie mogę tego poświadczyć odpowiednim zdjęciem, bo kto by nadążył za żółwiem.... :D
ja w Turcji nad ranem tez słuchałam nawoływania do modłów....nie było to o dziwo przyjemne,zdawało mi się,że świat się kończy :))
OdpowiedzUsuńbrrr...
w dalszym ciągu zazdroszczę wycieczki,ciekawe zdjęcia
ojjj, a w belgii to wrecz mam przesyt muzulmanskich akcentow. I nie trzeba do Marakeszu jechac by poczuc sie jak w Maroku ( bo najwiecej jest stamtad emigrantow) wystarczy zbladzic w odpowiednia dzielnice i masz caly folklor: modly, spiewy, kafejki pelne facetow, ich kobiety zamotane w chustach, zycie toczace sie wprost na ulicach, a kiedys to nawet natknelam sie na ... grilla robionego wprost na skrzyzowaniu dwoch malych uliczek :)
OdpowiedzUsuńFajnie że pokazujesz te wszystkie zdjęcia, czuję się jakbym tam była:))))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńa toś sie, Sivka, w egzotyczne tereny zapuściła! A bezpiecznie tam jest? Bo widoki cudne...
OdpowiedzUsuńNie wiem,czy bezpiecznie - powodowana stereotypami wdrukowanymi w podświadomość, trochę się bałam:)) Ale i tak nie zajechaliśmy daleko, tylko do pierwszego miasta za granicą (Szkodra). Najwięcej czasu spędziliśmy na przejściu granicznym, wracając do Czarnogóry.
UsuńTwój tekst mnie rozbawił:)))
OdpowiedzUsuńDziwne to miejsce i wielkie kszoczory Cię otoczyły...paprotkowa sukienka jest niesamowita:)
Też świetne miejsce! Lubię Twoje zdjęcia! Świetne masz oko :)
OdpowiedzUsuńod razu Szkodrę poznałam:) no cóż, jeden wjazd jest do Albanii od strony Czarnogóry więc wszyscy na początku widzą to samo, ale dalej było lepiej:) btw co do niebezpieczeństwa - oni chyba prawa jazdy kupują na bazarach, najpierw wjeżdżasz na skrzyżowanie potem dopiero patrzysz czy w nic nie walnąłeś, jednego dnia, dwa razy mnie pieszą, czyli podgatunek ludzia na ulicy by stuknął samochód:D
OdpowiedzUsuńZdjecia cudne ale ja bym miala stracha. Piekna sukienka!
OdpowiedzUsuńWszystkie relacje z wycieczki przeczytałam, zdjęcia obejrzałam. Ogrom wrażeń. i radosnych i smutnych ( Kałasznikow), w każdym razie dziękuję za te wpisy, bo przynajmniej wirtualnie miałam możliwość obejrzeć kawałek nieznanej mi do tej pory ziemi.
OdpowiedzUsuńsuuuper kiecka! twoj tatuaz mnie intryguje!ja tam uwielbiam nawolywania muezinow- to ponoc dlatego ze w poprzednim wcieleniu bylam..kupcem perskim.
OdpowiedzUsuńPiekna wakacyjna podroz odbyliscie. Jak kiedys przyjade na wakacje do Polski, tez chcialabym zobaczyc tamte tereny.
OdpowiedzUsuńA u mnie zolwie mieszkaja w stawie za oknem, ale na drodze tez mozna je spotkac ;)