Czyli hura, udało się. Z początkiem października udało się dotrzeć na wystawę obrazów Tamary Łempickiej w Muzeum Narodowym w Krakowie. To była wielka przyjemność. Oko w oko z talentem. Z malarką. Artystką. Osobowością. Ikoną. Legendą. Z dziełami. Aż mi serce mocniej biło. Uczta. Chciałam pożreć je wzrokiem. Ledwo się powstrzymałam, żeby nie dotykać. A najchętniej zabrałabym któryś z obrazów ze sobą.
Kadr z filmu wyświetlanego na wystawie:
Tamara, gdyby żyła w naszych czasach, byłaby niezłą instagramerką:
Autoportret w zielonym bugatti - obraz Łempickiej, którego na wystawie nie ma. Niestety. Dlatego na pocieszenie kupiłam sobie pocztówkę:
Ten obraz rudej w zielonej sukni też mogłabym mieć:D
OdpowiedzUsuńNie jestem wielką fanką Tamary, ale doceniam wielki talent i twórczość.
Tego który tak naprawdę chciałabym mieć, na szczęście nie było 😁
Usuńuwielbiam de Lempicką :)
OdpowiedzUsuńMiała talent i pomysł. Na swoją sztukę i siebie 😉
UsuńBardzo się cieszę, że się udało! :-)
OdpowiedzUsuńJa też, trochę przesuwane było ✌️
UsuńJako fanka malarstwa jestem zachwycona. :) To, co ona powiedziała, tak jest też moje, całkowicie ją rozumiem. Mam takie samo poczucie, aż miło przeczytać jej słowa, które samemu się mówi, bo to jedne ze zdań które mówię najczęściej. hehe Piękna kobieta, pozostawiła naprawdę fantastyczną sztukę, to jej dusza. Obrazy bardzo ciekawe, inne, zdecydowanie jest w nich dusza artystki. Nie ma tego, co wypada, tylko, to co czuła i my też możemy to po tylu latach to poczuć. Bardzo inspirujący post. Moim zdaniem sztuka powinna wychodzić z serca i olać zasady, najpiękniejsza sztuka to ta, gdzie tworzymy, jak tylko dusza zapragnie... przynajmniej tak to widzę i w tym czuję wolność. Ileż razy malowałam...chyba wpadam wtedy w jakiś trans, bo nagle patrze, minęło parę godzin, a obraz zamienił się w sama nie wiem co...hahah Kocham ten stan...mam wrażenie, że maluje moja dusza, myślę, że artystka czuła się podobnie. Cudny post, dziękuję i znów mocno przytulam, dziś już trzeci raz. :)))))
OdpowiedzUsuńI moje ;) Zgadzamy się we trzy ;)) Tak, nie ma tego co wypada. W przeciwnym razie to nie sztuka, tylko jakieś kombinowanie. I nie życie, tylko przetrwanie. Ściskam mocno <3
UsuńOj rzadko się teraz chodzi do galerii...
OdpowiedzUsuńNieprawda. Tłumy chodzą.
Usuńpozytywnie zazdroszczę bo oczywiście sztuka pani Tamary Ł jest mi znana- niesamowicie oryginalna, nietuzinkowa, bardzo retro i art deco- mi osobiście bardzo sie podoba :-)
OdpowiedzUsuńJedyna w swoim bardzo rozpoznawalnym stylu 😉
UsuńTeż mam w planach zobaczyć wystawę Tamary.. Na wystawie w Lublinie był Autoportret w zielonym bugatti.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
No właśnie czytałam, że różnią się te wystawy. Ech, szkoda, że mam tak daleko do Lublina ;)
UsuńByłam w lipcu na jej wystawie w Muzeum Narodowym na Zamku w Lublinie, poza obrazami były też przedmioty z epoki Art Deco, meble, kryształy z huty Niemen, były też jej osobiste przedmioty ; torebka, rękawiczki, kapelusze. Ale w sumie wystawa mała, miałam niedosyt. Kupiłam jej biografię
OdpowiedzUsuńTu też były, ale ja byłam zapatrzona w obrazy. Niedosyt? Tak, jest coś na rzeczy. Za mało obrazów 🙂 Świetną książkę o niej mam w domu, kupiłam dawno. Żałuję, że nie kupiłam kolorowanki z jej obrazami.
UsuńŁempicka ma swój łatwo rozpoznawalny styl. Do Lublina mam za daleko, ale do Krakowa mam nadzieję, że dotrę żeby na żywo podziwiać jej prace. Cieszę się że Tobie się udało :)))
OdpowiedzUsuńTak. I jej obrazy zna się wcześniej niż ich twórczynię. Są mocno osadzone w popkulturze. W każdym razie ja tak miałam ;)
UsuńPrzepiękne obrazy 🙂!!!
OdpowiedzUsuńNooo ;)
UsuńTeż się wybieram, uczta zaplanowana na listopad:)
OdpowiedzUsuńTamara ma branie 😉👍
Usuń