U Sivuchy

Sivka. Rocznik '73. Matka, żona. Człowiek. Przekorna indywidualistka. Spaceruję swoimi ścieżkami. Odwiedzam miejscówki. Dziergam na drutach. Robię zdjęcia. Przyglądam się szczegółom. Mam Zespół Niespokojnych Myśli i Rąk. Mieszkam na Jurze, niedaleko Pustyni ;) k o n t a k t: Sylwia2008s@wp.pl

Strony Rękodzielne

Wyświetlono

Instagram

Instagram
sivkasivucha

Translate

środa, 16 sierpnia 2017

Lwów

 W poszukiwaniu atmosfery i klimatu, o którym tyle się naczytałam, naoglądałam, nasłuchałam. Bardzo chciałam, żebyśmy tu wrócili (już kiedyś zdarzyło nam się być przejazdem). Zaznać TEGO Lwowa. To znaczy TAMTEGO już nie ma... Zrobiliśmy sobie weekend w środku tygodnia i pojechali. Ja, mąż i syn. Łaziliśmy wg tras opisanych w przewodniku i jak nas nogi i oczy poniosły.  I tak za krótko, za mało. Ale wrażeń wiele. Aż nie podejmuję się ich ubierać w słowa. Przerastają mnie. Poza tym, nie lubię banału ani sentymentalizowania. Powiem tylko, że w pewnych kwestiach zradykalizowały się moje poglądy. Moja fotorelacja to taki miszmasz, średnio przewodnikowy. Na zdjęciach tłumy obcych ludzi. Pogodziłam się, że nie jesteśmy jedynymi zwiedzającymi ;) Czym Lwów był dla Polski, chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć :)

 O moim ałtficie lwowskim też nie ma co czynić rozkmin, bo jest prostym, wygodnym, przewiewnym i zwyczajnym podkoszulkiem, spódnicą i sandałami. I ma tylko jedną fotkę :P


Lwów:


Cerkiew Wołoska:



Akcenty polskie, nieliczne:


Ratusz, Rynek:


 Widok na panoramę Lwowa z wieży ratuszowej. Te zdjęcia zrobił mój mąż, bo ja na wieżę nie dotarłam. Zawróciłam w połowie, lęk wysokości wziął górę :


Rynek i kamienice, których jest 44:


Moja ulubiona Czarna Kamienica:


Plac Katedralny i katedra Wniebowzięcia NMP:


Kaplica Boimów:


Jakoś tak smutno i tęskno brzmiała muzyka ulicznych grajków:


Pomnik założyciela Lwowa:


Hotel George:


Plac i pomnik Mickiewicza:


Pomnik Tarasa Szewczenki:


Prospekt Swobody:


Teatr Opery i Baletu:


Katedra ormiańska:


Zakątki, zakamarki, szyldy, uliczki i architektura:


I znów kamienice w Rynku:


Adonis, jedna z czterech rzeźb przedstawiająca antyczne postacie, stojące na rogach rynku:


Nie trzeba przedstawiać:


Cycate baby:


Tramwaj lwowski, wjeżdżający na Rynek:


Baszta prochowa:


Kopiec Unii Lubelskiej...


na który się wspięliśmy:

 

Pozostałości  Wysokiego Zamku:


Panorama Lwowa z kopca:

Powrót na ulice i uliczki:

Kościół  Bernardynów:


Brama Pałacu Potockich:


Pałac Potockich:

I to, co na placu Pałacu można ...podziwiać:
Przy tej ulicy mieściło się więzienie NKWD:
 
Lwowski street art:

Nasz przewodnik:

 W pewnym sensie (mentalnie) dalej jeszcze jestem we Lwowie. Wyciskam treści ile się da, z czego mogę :)
  

42 komentarze:

  1. Łza się w oku kręci...nasze ulice,nasze kamienice...piękna niska zabudowa.
    Miasto z duszą...fajnie,że mogłas być!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj kręci. I w ogóle... Za dużo banderowskich klimatów w powietrzu :/

      Usuń
  2. Olbrzymia fotorelacja, wiele mi się przypomniało, byłam tam ale prawie 30 lat temu. Kiedy jechałam na wycieczkę na Węgry, jeden dzień, mieliśmy na zwiedzanie Lwowa. Pamiętam, że raziło mnie to, że w polskim kościele jest sklep meblowy. Staruszki zaczepiały nas i pytały o różaniec, medalik. Widzę, że dużo się zmieniło, jest inaczej, choć kamienice te same. Jest jakby bardziej zniszczony, szary. Piękne miasto, super, że je odwiedziłaś i pokazałaś, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu zrobiłam jeden post. No, jeszcze będzie drugi, bo jest jeszcze jedno takie miejsce we Lwowie, gdzie trzeba być ;) A łwów nie jest zniszczony. Nie jest szary. Ma ambicje nowoczesnego europejskiego młodzieżowego miasta, to widać.

      Usuń
  3. Tak myślałam, że tam Cię poniosło 😉. Byłam kiedyś we Lwowie ze szkolną wycieczką, teraz inaczej bym popatrzyła na miasto...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był w planach powrót tam. Ale więcej na Ukrainę nie pojadę.

      Usuń
  4. Marzy mi się zwiedzić to miasto ale czy się uda? Nie wiem. Świetna relacja...serdecznie pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam możliwości pobytu we Lwowie. Może z czasem się to zmieni.
    Ciekawe miasto mające wiele do pokazania. Jedynie ciut mogliby kamiennice odrestaurować :D Ale wierzę, że to niesamowite koszty. Super, że masz okazję zobaczyć miasto.
    i czekam na więcej skoro jeszcze po nim 'biegacie'.
    Udanego odpoczynku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ukraina jest biedna, a do tego restaurowania to kasy trzeba sporo. Ale i tak działają, widziałam wiele odnawianych kamienic, sporo nowych nowoczesnych budowli. Sporo też poradzieckich blokowisk :/

      Usuń
  6. Piękny jest twój Lwów. Mój też zrobił na mnie wrażenie, ale miał mniej niuansów, bo byłam z wycieczką. prowadzali nas utartymi szlakami. Bardzo lubię w opowieściach o innych miejscach, smaczki, drobiazgi, które tworzą atmosferę. Super relacja:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny. Przez swoje dzieje. Ale tego klimatu w nim już nie ma. Wg mnie. Ale pewnie byłam zbyt krótko, aby poszukać i być może znaleźć. ;)

      Usuń
  7. oj wyjazd do Lwowa w oparach alkoholu i z brawure studencka to pamietam- Ukraina swietowala 10 lecie odzyskania niepodleglosci , a my spiewalismy Jeszcze Polska i to wszystko przeca nasze bylo... ze ktos nas za to nie obil po dzis dzien sie dziwie

    na fotkach zmian nie widac... ciagle parkuja tam antyki ;)
    ale to piekne miasto , pokazywala nam je taka przewodniczka z polskimo korzeniami Walentiana i jak nie lubie oprowadzania to mimo upalu i zmeczenia histotrie z jej ust sie spijalo
    .... jak odwazymy sie ruszyc na wschod - moja druga polowa w kazdym razie - to chetnie do Lwowa bym wrocila
    poki co syce oczy twoja relacja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młodzi potrafią :D

      Wg mnie wizyta we Lwowie dla każdego Polaka obowiązkowa. Wiem, brzmię jak narodowiec ;)

      Usuń
    2. ZAINTRYGOWALAS MNIE BARDZO
      czemu sie zradykalizowalas... hmmm... chetnie podyskutowalabym ,posluchala opinii bez propagandy i znieksztalcen, mimo przeciez subiektywnej

      Usuń
    3. Bo wystarczy się wgłębić w temat. To nie są bajki o nastrojach antypolskich, sama tego doświadczyłam. Brednie ukraińskich historyków, nie mówiąc o zwyczjnych ludziach, na temat ludobójstw na Wołyniu dokonanych przez banderowców. Flagi banderowskie na placu zabaw dla dzieci na wsi ukraińskiej - oczy ze zdumienia przecierałam. Gloryfikacja i pominiki bandytów. Teksty o polakach, jakie usłyszałam, choćby na granicy - pewien ukrainiec naśmiewał się z "polskich szefów" (to niech wraca do ukraińskiego). Historia lubi się powtarzać, tylko że niektórych ona na tyle nic nie interesuje, że nie wiedzą, że się powtarza. To temat rzeka, a ja też wcale nie chcę się nakręcać, ani rozkręcać na blogu. Ale obserwuję, słucham tych, którzy żyją i działają na tamtych terenach i opowiadają, jakie są utrudnienia ze strony uktraińskiej, jakie nastroje, obostrzenia.

      Usuń
  8. Słabo pożył ten król Daniel Halicki. I tak jakoś nie mam przekonania do popiersiów (popiersi?), bo głupio to wygląda bez rąk, czy nawet ramion. Nie wiem, nie moja estetyka.

    Fajny Lwów. Do takich miast to chyba conajmniej tygodnia potrzeba, a i tak będzie za mało, żeby zobaczyć wszystko, co by się chciało.
    Piękne zdjęcia, aż chce się jechać i oglądać na własne oczy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest drugie, gdzie rąk, a zwłaszcza nóg nie brak - bo na koniu :)))

      Usuń
  9. Cudna relacja. Tylko sercu żal, że historia tak okrutnie się z tym miastem obeszła. Chciałabym zobaczyć, bo znam tylko z opowiadań nieżyjącego już teścia. Pozdrawiam Danka

    OdpowiedzUsuń
  10. Z wielką przyjemnością wtopiłam się w klimat miasta.
    Po Wilnie bardzo ciągnie nas do Lwowa. Zresztą od dawna... Może wreszcie w przyszłym roku się uda. :)Tym bardziej, że pracownicy męża nas zachęcają :)
    Uścisków moc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klimat...cóż, jest inaczej niż myślałam. Ale nie chcę wchodzić w szczegóły, bo to nie to miejsce ;) :) Jestem na nie dla Ukraińców w PL. Od tego naszego pobytu tam. Trudne sprawy.

      Usuń
    2. No tak temat rzeka. M. dał piątce Ukraińcom pracę, tak bardzo chodzili i prosili. Jeden z Nich okazał się niestety nieuczciwy... M. denerwował się, mimo wszystko dał mu szansę. Nie skorzystał, niestety M. musiał Go zwolnić. Jakoś ostatnio posucha na dobrych pracowników. Polacy też nie zawsze uczciwi i pracowici.. Temat nie rzeka a ocean :(
      A Lwów mam nadzieję, że wreszcie uda się nam zobaczyć.

      Usuń
    3. Znam to, ciągle daję ogłoszenia w lokalnej "prasie" w poszukiwaniu pracowników. Kiedyś też myślelismy o zatrudnieniu Ukraińców. Ale nic z tego nie będzie. No chyba, żeby nie wiem co. Nie chcę się rozpisywać na blogu na temat swoich przemyśleń na temat Ukraińców, historii naszych wspólnych polsko-ukraińskich "relacji". Nie mam siły dyskutować ani się kłócić, wywoływać afer itd - pewnie by nastapiły gdybym zaczęła ;) :D

      Usuń
  11. Z wielką uwagą i przyjemnością obejrzałam Twoją fotorelację:)))pięknie tam:)))od dawna marzę o Lwowie,może kiedyś się uda:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie było ważne tam pobyć, tak jak w Wilnie czy Grodnie ;) Trzymam kciuki, żeby Ci się udałó, skoro o tym marzysz. Aczkolwiek wg mnie to trudna wizyta dla tych, którzy mają świadomość i znajomość tematu. Ale wg mnie trzeba i należy :)

      Usuń
  12. Myślę, że podobnie mogą czuć się Niemcy odwiedzający Wrocław...
    Pewnie nie odwiedzę Lwowa w swoim życiu. Ale też nie mam do tego miejsca szczególnego sentymentu, choć część mojej rodziny stamtąd pochodzi. No i w ogóle nie lubię miast. Dużych w szczególności. Dlatego miło było pooglądać miejskie fotki ze swojego zacisza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba nie do końca, bo Polacy wojny nie rozpętywali; zabrano nam te ziemie, bo Stalinowi się tak zachciało (w dużym skrócie). A Niemcy, cóż, ich problem ;) Dla mnie Lwów to nie tyle miasto, co historyczne miejsce. Mam słabość i wiele zaiteresowania ziemiami kresowymi. Dlatego je odwiedzałam sugestywnie przez ostatnie lata. Ale więcej nie pojadę. Na pewno nie na obecną Ukrainę.

      Usuń
    2. Faktycznie, odczuwam nieco więcej radykalizmu;-)

      Usuń
    3. Coś widziałam, coś słyszałam, ktoś mnie mocno wnerwił swoimi wypowiedziami i też zachowaniem ;)

      Usuń
  13. Nigdy nie byłam we Lwowie, ale Twoje fotki mocno zachęcają mnie do odwiedzenia tego magicznego miejsca. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja polecam, w ogóle do głębszego zapoznania się z całą jego historią w jak najszerszm kontekście ;) :)

      Usuń
  14. Klimatycznie tam...i kolorowo...
    No.. Nie postarałaś się ze stylówką, a tyle tam teł;)
    Mieszkanki w tych kolorowych kieckach Cię przebiły:D
    A serio, to było Sivkowo jak należy:D
    Suuuper wyprawa! Dzięki za wycieczkę:))

    Ale na wieżę, że nie weszłaś...Ja mego biednego męża z lękiem ciągnę na każdą:D Aczkolwiek on chyba nie ma takiego strasznego lęku, bo wlezie, tylko do barierki, jak przeżroczysta, czy marna - nie podejdzie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle teł, a ja nic. No, ale jak zwiedzam, oglądam, łażę po takich miejscach, to zapominam o takich pierdołach jak ciuchy :D

      Na prawdziwy lęk przestrzeni nic nie poradzisz. Drżenie ciała, poty, kręci się cały świat przed oczami, myśl, że zaraz się rzucę w dół, atak paniki (mam nerwicę lękową, która w takich momentach sobie lubi o mnie przypomnieć).

      Usuń
  15. Byłam na Ukrainie w ub roku, dotarliśmy z wycieczką aż pod Chocim.
    Sentymentalna podróż śladami polskości. Biedny kraj, ale ślady zachowane. Nie spotkało nas nic nieprzyjemnego przez trzy dni wojażowania.
    We Lwowie byłam tylko dwie - trzy godziny i ... przepadłam. Moim zdaniem jest piękniejszy od Barcelony i Budapesztu i gdyby do dyspozycji była kasa, byłaby to perełka na mapie świata.
    We wrześniu jedziemy do Lwowa na cztery dni. Będę chłonąć atmosferę. I wiem, ze dopiero zaczynam moje tam wojażowanie, będę tam wracać. I na Ukrainę też.
    Nawet ciężej niż po pobycie na Ukrainie było mi po powrocie z Wilna. Tam na każdym kroku było widać Polaków i słychać polski. I wcale nie jest im tam lekko żyć.
    Nie ma prostych komentarzy. Dziś na naszych oczach też dzieje się historia. Inna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przejechałam kawał Ukrainy 4 lata temu w drodze na Krym. Zwiedziliśmy wtedy Kamieniec Podolski (relacja iczywiście wisi na blogu 😊). To było przed Majdanem itd. We Lwowie Polakom jest równie nielekko jeśli nie gorzej. Nikt ich nie wspiera, Polska strona także nie,obojętne pod czyimi rządami. Władze miasta Lwów najchętniej wymazałyby Polską historię tych miejsc. W obrębie starówki, nas też nic nie spotkało złego czy nieprzyjemnego. Ale na obrzeżach,na osiedlu gdzie mieliśmy hotel - była trochę inne bajka. Nic nie jest jednowymiarowe, ja wiem. Jednak... u tu zamilknę ☺Dziękuję za komentarz 😊 Odwiedzajmy Kresy ✌

      Usuń
  16. We Lwowie zatrzymaliśmy się na chwilę w drodze na Krym. Za krótko to jednak było... i dawno temu. Twoje zdjęcia napaliły mnie jeszcze bardziej do wyprawy na wschód :).

    P.S. Kupiłaś sobie na pamiątkę papier toaletowy ;)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, my też w drodze na Krym tu byliśmy na ułamek momenciku (4 latat temu). Wyprawa na wschód, to na prawdę wyprawa. 10 godzin na granicy w drodze powrotnej (w upale 30 stopniowym) mówi samo za siebie ;) :/

      Nie kupiłam, bo nie solidaryzuję się z problemami Ukraińców z Putinem ;)

      Usuń
  17. Piękny jest Lwów i mogę go zobaczyć tylko oczami. Czarna kamienica też mi przypadła do gustu:) oj zazdroszczę. To było super zwiedzanie. Takie właśnie lubię :kawałki historii. Stylówka super idealna na zwiedzanie i bez zwiedzania też,uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny. Ale bardzo ukraiński. Jakby chciano poukrywać, zatrzeć wszelkie związki z polskością. To raczej nie jest tylko takie moje wrażenie. Nie lubię być skrajna, nieobiektywna, sto razy się zastanawiam czy mam dobre, czy mylne wrażenie...

      Usuń