Nie cierpię mieć długów. Unikam. Kredyt mi wystarczy. Co innego długi ciuch! Mega dłuuugi podkoszulek, potocznie zwany sukienką. Lub mega dłuuugie wyroby własnoręcznie wyrobione :D
Czyli: makaronowy naszyjnior. Wyraz mojego sentymentu do Italii i miłości do włoskiej kuchni. Przyrządzony kilka lat temu, ale rzadko podawany. Na jego widok, koleżanka syna zakrzyknęła: Ale pani jest kreatywna! Słuchajcie! Żaden wirtualny komentarz (bez urazy :D) tak nie cieszy, jak spontaniczna reakcja 10-latki!
I dłuuuugi szalicor, którym się zajmowałam pomiędzy torebkosTworami. A w tle ruiny, tym razem industrialne. Taki nastrój...
Czyli: makaronowy naszyjnior. Wyraz mojego sentymentu do Italii i miłości do włoskiej kuchni. Przyrządzony kilka lat temu, ale rzadko podawany. Na jego widok, koleżanka syna zakrzyknęła: Ale pani jest kreatywna! Słuchajcie! Żaden wirtualny komentarz (bez urazy :D) tak nie cieszy, jak spontaniczna reakcja 10-latki!
I dłuuuugi szalicor, którym się zajmowałam pomiędzy torebkosTworami. A w tle ruiny, tym razem industrialne. Taki nastrój...
Piękna ta twoja kiecuchna, przymierzam się do zakupu czarnej długiej, ale na razie fundusze marne. Naszyjniki z makaronów, marchewki, selera-też pamiętam, to były pierwsze moje twory biżuteryjne. SZALIKOS-mega długaśny, takie najbardziej lubię. Acha, też fascynują mnie klimaty opuszczonych fabryk, kopalń. Kiedyś sfotografowałam na śląsku, ale mi wcięło kliszę, niestety. Przynajmniej jest powód by znowu tam pojechać.
OdpowiedzUsuńTa była dosyć tania (nie więcej niż 4 dychy, chyba...Skleroza, kupowałam ją jakiś miesiąc temu).
UsuńFabryki, kopalnie, kominy, hale produkcyjne - ach i ech... Lubię bardzo :D
no naszyjnik może wzbudzać zainteresowanie haha
OdpowiedzUsuńzwłaszcza u pań noszących biżu od Kruka,Apartu itp :)
No tak, te mogą mieć problem z akceptacją :D
UsuńHihi, ale korale:) Też takie kiedyś robiłam sobie z makaronu w kształcie maleńkich gwiazdeczek.
OdpowiedzUsuńNo i długie kiece, swetry to moja miłość, choć przy moim wzroście nie zawsze mi to dobrze robi, ale cóż, lubię i już, szczególnie czarne sukienki, mam ich kilka.
Worek jest cudowny, przy tej sukience nabiera blasku i też wygląda trochę jak z makaronu;)
Robiło się, z tego i owego. Z owoców, modeliny, włóczki... Czemu by nie kontynuować? :) :)
UsuńKażda (praaawie) przechodziła ten etap - długie kiecki, swetry itp. Lubię wracać do starych, sprawdzonych fasonów. Bardziej to ma coś wspólnego z powrotem do swego stylu, w którym człowiek się czuje najbardziej sobą, niż moda... Tak na 40kę mi się wraca....
Też nie cierpię mieć długów ( i na razie nie mam, uff), ale mi mignął taki dziergany długi sweterek w lumpeksie i zdaje się, że tam jeszcze wisi, więc możliwe, że się po niego wybiorę. U Ciebie akurat znów rzuciła mi się w oczy torebka! I ciągle mnie blogerki kuszą długimi kieckami, a ja sama w sobie już dosyć długa jestem. Czarną ostatnio nabyłam, ale krótką, i się pytam po co mi to było, bo taka jak Twoja wygląda lepiej.
OdpowiedzUsuńJa właściwie też długa jestem. Ale, że już nie taki chudzielec, to aż tak tego nie widać na zdjęciach :)
UsuńTeż jestem w okresie "maximani" . Właśnie zakupiłam maxi sukienkę i maxi spódnice:-). Wisior jest niesamowity :-))
OdpowiedzUsuńJa się czaję jeszcze na coś szarego... :)
UsuńOj! Ale długo u Ciebie, sukienka super, wisior super, tak, jesteś kreatywna i ten szal....mnie ostatnio przestały się podobać /na mnie/ sukienki maxi i wszystko obcinam ha!ha! ale kto wie, może mi się to zmieni...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńA ja tak trochę tego, trochę tego - jeśli chodzi o długości spódnic i sukienek. Ostatnio kupiłam też mega mini:D
UsuńSivka Ty wogole jestes cala maxi!;) Talentem i pomyslem maksymalnie mnie zaskakujesz. Wisior bardzo smakowity (tez lubie po wlosku), a suknio/megakoszulkom tez czasami daje wyrazy sympatii i ubieram;)
OdpowiedzUsuńA szal bedzie jak znalazl, no bo jesien wkrotce;)))
Pozdrawiam! Anka
A żebyś wiedziała, robię się maxi coraz bardziej wszerz :D
UsuńAch, całość w moim stylu, uwielbiam długie kiece. I makaron :) A ten szal mnie urzekł, na tym zdjęciu, gdzie jest rozwinięty,w pierwszej chwili pomyślałam, że to jakiś element architektoniczny. Fakturę ma świetną!
OdpowiedzUsuńUwielbiam robić ten wzorek :)
UsuńRewelacyjny ten naszyjnik! Podpisuję się pod opinią 10-latki:)
OdpowiedzUsuńŚwietne miejsca wyszukujesz na zdjecia. Po raz kolejny lokalizacja bardzo dobrze wspolgra ze strojem.
Pozdrawiam.
Dziękuję:) Ze wszechmiar się staram :)
UsuńNo nie, Ciebie to zawsze gdzieś wywieje ;))) super maxi, wyglądasz naprawdę szykownie! :)
OdpowiedzUsuńA wiesz,że naprawdę wiało :)))
Usuń:)))) o masz naszyjnik w podobnym do mojego stylu, ja mam go tylko jeszcze pomalowany farbkami ..... i dumnie w nim wkroczyłam do najbardziej obleganej lodziarni na rynku. jak nie być dumnym jak to 3 letnie dziecko dla mamy zrobiło :)
OdpowiedzUsuńa sukienkę podobną ostatnio prawie sama kupiłam....prawie bo nie chciało mi się mierzyć i miałam przemyśle każdy zakup. Ja myślałam, inni kupili .....
ja najbardziej nie lubię długów wdzięczności....
No jasna sprawa, biżuteria zrobiona przez własne dziecko specjalnie dla mamusi - nie ma lepszej! Mój syn, kiedy chodził na zajęcia z ceramiki, zrobił mi piękne wisiory. Trochę ciężkawe, ale bezcenne :D
UsuńDługi wdzięczności - masz rację!
Mega dluga kieca! super, i ta ruina robi jakies niesamowite wrazenie, nieraz tez takie fotografuje! buziole dobranoc, lece dalej :)
OdpowiedzUsuńJak to ruina... :)
UsuńDługów też nie lubię ale te Twoje dzisiaj są piękne:)))cudne zdjęcia:))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWzajemności:)
wciąż mnie zaskakujesz
OdpowiedzUsuńpięknie i twórczo
bardzo
To dobrze, to znaczy, że nie jest ze mną źle :)
UsuńDzięki :)
Jaka fajna długa czarna! Pasuje do Ciebie ten kolor, fajnie kontrastuje z włosami i skórą.
OdpowiedzUsuńteż miałam taką sukienkę, ale przepadła. i makarony w kształcie gwiazdek piekłam w piekarniku, robiłam z nich wisiory. W podstawowej szkole :)
To już któraś moja długa czarna.
OdpowiedzUsuńMoje makrony nie pieczone. Czasem warto wrócić do starych zajawek :)
Powtórzę za dziesięciolatką - ależ Ty jesteś kreatywna! U Ciebie nawet zwyczajny szalik w kwadraty i szarości wygląda nadzwyczajnie! Całość bardzo super:)
OdpowiedzUsuńWiesz, jak to jest z 10-latkami. WSZYSTKO może ich zachwycić :D
Usuńmakaronowy naszyjnior rozwalił mój system :))
OdpowiedzUsuńTo żem narobiła :D
UsuńKreatywna pani, bez dwóch zdań!
OdpowiedzUsuńJa, jak byłam młoda i jeszcze nie taka piękna jak dzisiaj, stroiłam się w jarzebinowe korale i śmigałam tak przybrana na jakieś tam TSA, czy Myslovitz... Mój festiwalowy look, żałowałam makaronów. Teraz się przerzucam na śrubkowe nakrętki, bo słucham bardziej industrialnie.
Jakoś makaron zabezpieczasz przed rozpadem? Jak trwała jest tego typu biżuteria? Już mnie stać, więc może bym sobie zrobiła?
I lubię twoje dłuuuugi. Muszę poczytać trochę Ingardena, przypomnieć sobie, żeby Ci napisać estetyczny komentarz.
Nie zabezpieczam, coś Ty! Sie rozleci, to do zupy dziada :D
UsuńIngarden? Krzysztof czy Roman? Architekt czy filozof? Czy jeszcze jakie inne licho? :D
Wiesz, od dawna oglądam Twojego bloga i nigdy jakoś nie komentuję bo nigdy nie wiem co powiedzieć. Dziś się przemogłam i piszę.
OdpowiedzUsuńTwój blog jest tak pozytywny i tak pełen awangardy którą uwielbiam i którą bardzo cenię, więc posyłam Ci ukłony i powodzenia !!!
:) To ja Ci bardzo dziękuję, że się przemogłaś. Człowiek (ja) dziwnie nie umie reagować bez zawstydzenia na takie miłe słowa:) A cieszą niezmierzalnie!!!!
Usuńa ja też miałam kiedyś taki naszyjniczek ;)
OdpowiedzUsuńszal miodzio!
ale czad z tym naszyjnikiem-podejrzewam ze jak tylko moja córka wejdzie w faze robienia takich cudow-bedziemy sie z nimi obie obnaszac.
OdpowiedzUsuń