Wydaje mi się, że jedynym powodem, dla którego tu jestem ze swoim blogiem, to możliwość pokazania szerszemu gronu swoich sTworzeń włóczkowych. Bo tak poza tym, to lubię być niedorobiona, niedomalowana, niedomodowana. Lubię swoje stare ciuchy z szafy bardziej niż te z wielkich sklepów. Dziergam jak szalona nie wyrabiając się czasowo z pokazywaniem rękodziełek, douczam się i odkrywam. To co zrobię jest natchnieniem do moich "ałtfitów" (żebyście słyszały/eli śmiech na sali moich chłopaków: męża i syna, kiedy wypowiedziałam to magiczne szafiarskie słowo! :D)
Zrobiłam kolejny stWOREK(Długa Wąska Kicha) i kupiłam znowu tanie sandały na kiermaszu obwoźnym, co doprowadziło do odprasowania mojej kilkuletniej już kiecki (lnianej!) (z sh) i poszperania za staaaryyymi kolczykami, co by dopełniły reszty jakoś z sensem. Wykorzystałam też włóczkową bransoletkę hand made by ja. I tak oto staję przed Wami po raz kolejny, tym razem zdrowo zaróżowiona (a tło wskazał mi syn):
Przy okazji różowości. Taki naszyjnik zrobiłam:
Hahaha moja bracia tez robiła i ja kiedyś tez robiłam , z takiej pomarańczowej wiskozy ! Super były ;);)
OdpowiedzUsuńW pierwszej chwili myślałami ze spódnica tez hand majd by Ty ;)
Lubie takie :) i lniane tez :)
Eeee i przynajmniej sie , jestes tez w sieci bo nas lubisz ;););)
* babcia
Usuń** przyznaj sie
Analfabetka z autokorektora ;);)
Mogłaby być moja, ta spódnica, bo te które robię mają taki fason właśnie :)
UsuńNo lubię, wiadomo. Ale do tego lubienia nie potrzebowałabym aż bloga. Miałam na myśli, że blogowo jestem tu bardziej po to, żeby sTworki pokazać, a nie żeby oszałamiać świat swoimi ciuchami. Chociaż, nie powiem, bardzo lubię swoje ubieranie :D
Co do fasonu spódnicy to mam mieszane uczucia. Natomiast podoba mi się ten odcień różu połączony z szarością. Bardzo ładne sandały!
OdpowiedzUsuńWiadomo, gusta się ma różne :) Dla mnie ważne, że ja sie w niej dobrze czuję, lubię taki fason, taką długość :)A sandałki są śmieszne, bardzo miękkie, ale małe paluszki wyłażą tam gdzie nie potrzeba :D
UsuńI całe szczęście że jest powód dla którego jesteś, bo "ałtfity" zawsze świetne, stwory rękodzielnicze fantastyczne i mimo tego że nasze gusta odzieżowe trochę odbiegają od siebie zawsze coś znajdę co mnie zainspiruje albo zwyczajnie spodoba się:))
OdpowiedzUsuńNp. dzisiaj baaardzo podoba mi się połączenie kolorów, o kiszce nie wspominając, jest obłędny:))
Paputki moja babcia też mi takie robiła, a żeby szybko się nie niszczyły podszywałam podeszwę kawałkiem skaju:))
Ach dzisiaj tyle tego, zapomniałabym o sandałach, znowu doskonale zainwestowana kasa:)))))
Pozdrawiam, mam nadzieje że nie zanudziłam.
Bo to chyba jest tak, że się lubi osobę, nieważne czy gust ciuchowy jednakowy :D Ja nawet lubię inność innych, nie szukam podobnych gustów ubraniowych.
UsuńO, właśnie się zastanawiałam, żeby coś podszyć pod spód, bo w takim wydaniu musiałabym je prać codziennie, dzięki za podpowiedź :D
Haha, no, poszalałam, buty 22 zł kosztowały :D
Chyba, nie chyba, a na pewno:))))
UsuńMoja babcia też takie robiła:D
OdpowiedzUsuńZostały mi nawet po niej skarpety, które zrobiła specjalnie dla mnie- zmarzlucha, z prawdziwej owczej wełny:)
A powiem Ci, to co u Ani naszej napisałam - gdybyśmy wszystkie były takie idealnie zrobione, zgodnie z trendami ubrane... to zrobiłoby się na tych naszych blogach strasznie nuuuuudno!:D
Podoba mi się Twój luz!!!! Moja siostra jest w tym względzie bardzo do Ciebie podobna - polubiłabyś ją:D
Fajna kieca i bluzka!:D
Też miałam skarpety, jedna z moich babek robiła tonami takie! Ja nie, no chyba że jeszcze bardziej zbabcinnieję :D
UsuńMasz rację, zgadzam się i jak już napisałam w komentarzu pod Agi komentarzem, nie szukam w blogowiczkach modowych takich, które mają taki gust jak ja, biorę Was z dobrodziejstwem inwentarza :D
Już ją lubię(siostrę Twą) :):)
Ja Was też tak biorę:D
UsuńSiostra ma Ciebie też już lubi:D
Mnie się podoba akurat Twój styl bo też lubię taki luz, czy zawsze musi być francja- elegancja ;) zgadzam się z Tarą, że u każdej z nas zawsze coś zainspiruje drugą :) chyba o to chodzi, żeby dobrze czuć się we własnym stylu :)kiedyś sama takie zrobiłam ale moja mama w tym lepsza jest :)
OdpowiedzUsuńZ francjąelegancja mam pod górkę, nie lubię, nie mam takich ciuchów - jak trzeba się pokazać w jakimś oficjalnym miejscu czy z okazji takiej, to nie mam się w co ubrać :)) Miałam przejściowe fazy na bardziej normalne ciuchy ale szybko przechodziły, zawsze wracam z podkulonym ogonem "do siebie".
UsuńLetni luz i prostota jest OK!
OdpowiedzUsuńLetni, zimowy, jesienny, wiosenny :D
UsuńZ tego co tu pokazałaś pokochałam torbę i paputki :-) I wcale nie babciniejesz ! Co za termin !!! :-)
OdpowiedzUsuńKolor kiecki rozumiem ,że może się podobać :D Kocham Twoje włosy !
A z ciuchami mam to samo , tylko że ja po lumpach chodzę :-)
Sciskam
Termin z przymrużeniem oka, jak to u mnie często w zwyczaju ;D
UsuńKolor jak kolor, po prostu trafiła mi się kiecka lniana, to brałam, zwłaszcza że za jakieś kilka zł - już nie pamiętam dokładnie ile.
Muszę iść do fryzjerki, bo urosły!
Też po lumpach chodzę. A raczej po jednym :D
jak lniania to ok:-* Za to perfekcyjnie zharmonizowałaś wszystko <3 idealnie dobrane barwy :*
UsuńZgadzam się z Tarą, każda z Nas jest inna... Nuda nie zagraża... Kiecuchna podoba mi się, ja tam lubię róż i pięknie wygląda z szarością... I najważniejsze, że Tobie to wszystko pasuje i czujesz się w tym dobrze. Czasem tęsknie za takim luzem jak Twój, gdzieś tylko na wakacjach mi pozostał... i podczas podróży...
OdpowiedzUsuńTorba świetna, ale ten naszyjnik - łał - cudny! Ale zgrałyśmy się dzisiaj z tym różem, Twój oczywiście subtelniejszy...
Takie paputki dziergała moja ciocia, potem ja całej rodzinie, kolorowe aż strach z różnych resztek i też podklejałam...
Sally obowiązkowo nakarmiłam...
Moc uścisków!
Ach ten różowy, babski kolor, jak się dowiaduję od syna i jego kolegów :))) Czasem go nienawidzę, czasem mam wielką chęć. Raz w życiu miałam taki kilkumiesięczny, może dłuższy, różowy okres. Po glanach i takich tam, to zupełny szał z mojej strony był. Zapowiedział wtedy wielkie pozytywne romantyczne zmiany w moim życiu :D
UsuńNapisałam: nakarmiłam, a miało być nakarmię...
OdpowiedzUsuńTylko gdzie jest Sally?! :(
Wysłałam ją na urlop. Strasznie zagracony ten mój blog, pora się pozbyć różnych gadżetów....Może wróci :)
Usuńno kapciuszki mają w sobie urok minionych lat - lubię takie... spódniczki ze skosu też lubię ale one mnie nie, więc nie noszę
OdpowiedzUsuńwiesz ja też jakoś takoś ciągle "niedorobiona" jestem ;) nie za bardzo lubie się malować, włosy zazwyczaj związuję w ogonek, noszę płaskie buty...
Uff, to dobrze spotkać kogoś niedorobionego :))) Malowałam się przez kilka lat, mocne oczy, podkłady, pudry...Teraz mnie to okropnie deeeenerwuje, te mazidła na twarzy. Czasem kupuję, a potem stoją nieużywane. Wiem, że buzia wygląda o wiele lepiej zamalowana, ostatnio nawet sporo vlogów kosmetycznych oglądałam, gdzie dziewczyny świetnie malują, ale...nie motywuje mnie to :D Kładę czasem róż na policzki gołe, mascarę na rzęsy i coś na usta, jeśli nie zapomnę.
UsuńPieknie wygladsz w szarosci z rozem!! Bardzo subtelnie i romantycznie!! Uwielbiam polaczenie rozu z szaroscia!! Wszystko wspaniale, a najbardziej podobaja mi sie Twoje sTworki, bransoletka, szare pantofelki i naszyjnik!! Pozdrawiam serdecznie z deszczowego Saarlandu:):)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że to łączenie kolorów bardzo mi się spodobało, wcześniej lubiłam łączyć szarość z żółtym :) :) Dzięki Elizabeth! Dla Ciebie serdeczności z Jury Krakowsko-Częstochowskiej, pogodowo całkiem całkiem :D
UsuńDałaś czadu z tym różowym! To chyba ostatni kolor, o jaki bym Cię podejrzewała. Za to powiem Ci, że wyszło świetnie! Połączenie tego odcienia różu z szarym jest genialne. Torebka " made by Ty" wspaniale się wyróżnia. Ostatecznie zaskoczyłaś mnie na mega duży PLUS.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ;):):)
No coś Ty, już nie raz się pokazywałam w różu, ta kiecka jest trzeci raz (co dwa lata) :D Dziękuję, cieszę się, lubię zaskakiwać :)) Buziaki :*
UsuńJa tam róż lubię więc dla mnie super, len też lubię...
OdpowiedzUsuńPaputki kiedyś takie miałam, jak byłam dzieckiem mama takie robiła...
Ja babcia ale nie nosze takich papuci, bo po prostu, nie lubię....
...i przyznaje, że ja też lubię swoje stare ciuch z szafy ale lubię być jednak domalowana, taka moja słabość i konieczność...pozdrawiam...
Basiu, Ty jesteś damą, elegancka kobietą, a ja to wariat całe życie :D
UsuńNie wariat, tylko taki Twój styl i niech tak zostanie, nie możemy być wszystkie jednakowe, bo to by było nudne, ja tak lubię więc po co zmieniać?
UsuńFryzura, masz świetną, ja bym chyba się nie odważyła :)
OdpowiedzUsuńDzięki!!! :D
UsuńSzare z różowym pasuje jak nic.Ja na babcine paputki też mam chęć,więc chyba pójdę za Twoimi radami
OdpowiedzUsuńNo! :D
UsuńIdź, tak jak ja poszłam za cudzymi. Szybko się robi, można poszaleć, porobić na każdy dzień tygodnia inne. :D
Różowienie to nie bacinnienie:)))Twoje prace są śliczne i bardzo pomysłowe w dodatku zawsze pięknie piszesz:)))dlatego bloguj jak najdłużej:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńRóżowienie swoją drogą a babcinnienie swoją :D
UsuńDziękuję:*
Haha!!! Babciu Sivko, jeszcze Ci do babci daleko ;)!!! Babcia Zosia robiła takie papucie i mały Misio nie cierpiał w nich chodzic. Na stare lata mu się odmieniło i tylko takie nosi po domu (nawet latem!!!).
OdpowiedzUsuńPiękny ałtfit wykombinowałaś (Misio też brechta, gdy mi się niechcący wymsknie to słowo :D). Róż w parze z szarością nie jest już TAKI RÓŻOWY :). Pozdrawiam serdecznie :)
Trepy Koniuszego!!! Tak je nazywał w dzieciństwie!!! Przypomniało mi się ;)
UsuńNo, do prawdziwego babciowania to jeszcze mi brakuje, młody ma dopiero 11 lat :D I też nie chce chodzić w takich paputach, łaski bez :D Koniuszy to od koni???? Jejciu, bo ja miałam dziś przygodę przez konia....
UsuńTakie babcine paputki to i ja bliżej jesieni myślę sobie wydziergać. Fajną masz spódnicę; przede wszystkim jest lniana, do różu też nie mam uprzedzeń. A w połączeniu z szarą bluzeczką prezentuje się świetnie.
OdpowiedzUsuńJa też nie podążam ślepo za modą jak większość nastolatek, noszę co lubię i jak lubię. A że nie modne...oj tam.....-ważne że ja się w tym dobrze czuję.
Ciekawy naszyjnik;- podoba mi się jego kształt i sposób połączenia ze sznureczkiem.
Pozdrawiam ciepło Dorota
Sznurek dodziergałam od razu :)
UsuńEj, to wygląda super! Z luziowym nigdy mi nie było po drodze, ale połączenie z szarym - do przemyślenia ;)
OdpowiedzUsuńJak się ma nieróżowy charakter (jak ja ) to można :D
Usuńświetne zestawienie kolorów...paputki już podziwiałam, piękne szaraczki
OdpowiedzUsuńDzięki Małgoś :*
UsuńNo czad po prostu! Worek szczególnie, ale dziergane kapcie również. Kapcie i skarpety to rzeczy, których jeszcze nigdy w życiu nie robiłam, choć co roku, na jesieni, obiecuję sobie, że tym razem to już na pewno...
OdpowiedzUsuńCieszę się, bo Ty to mistrzyni szydełkownictwa:) :) :) Z tymi papuciami to samą siebie zagięłam :D
Usuńwspaniałe kochana
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Ola
♡
Dzięki Olu :)
UsuńSzary plus róż to dla mnie zestaw idealny i Tobie w nim naprawdę super!! My też z Michem lejemy ze słowa ałtfit zaraz widzę oczami wyobraźni laskę ubraną na sztywno i szoperką przewieszoną przez sparaliżowaną rękę;))) Worek wyszedł bombowo !! A co do sandałków to ja mam już zakaz kupowania bo dorwałam taki sklep gdzie ceny są skandaliczne (9 zł) no i szafka się nie domyka!
OdpowiedzUsuńJak się przyczepiłam do tego łączenia, tak już któryś dzień tak kombinuję :D Dzięki :* myślę, że Tobie z nowymi włosami to dopiero pięknie!!!
UsuńJa też mam zakaz, sama sobie wydałam i już zaczynam się wkurzać na tych obwoźnych kiermaszystów, że tak często przyjeżdżają i kuszą człowieka słabego obuwniczo!
nie lubię różu, ale ten mi się podoba, nie jest cukierkowy, jest miły :)
OdpowiedzUsuńTa szarość tak odsładza :)
UsuńBardzo mi sie ten zestaw podoba, idealne polaczenie...rozu i szarosci :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo dzięki :) :)
Usuńuwielbiam takie bambochy. babcia męża też takie czzyniła
OdpowiedzUsuńMuszę dopracować następną parkę :)
Usuń