Tak się w tym tygodniu zastanawiałam, ileż to prawdy jest w powiedzeniu, że wszystkie dobre uczynki prędzej czy później zostaną ukarane i nie zawsze warto pierwszemu rękę do zgody wyciągać. Ale nie chcę żeby mi tu wyszły gorzkie żale i rozprawka o tym, że świat jest zły a ludzie to chuje. Bo sobie przypomniałam i naprawdę to zauważam, że po każdym negatywnym zdarzeniu, wydarza się jakiś pozytyw. Serio :)
Taka luźna inspiracja: