Brat mojej prababki ze strony matki mojego ojca :D podobno był niezłym ladaco. Miał na imię Antek i w okresie dwudziestolecia międzywojennego, na fali popularności emigracji, wypłynął za chlebem (albo by uciec przed samym sobą) do Argentyny. Przez jakiś czas przychodziły od niego kartki pocztowe, ale potem wszelki ślad zaginął, wybuchła wojna... Od dłuższego czasu rozmyślam i kombinuję, jak się dowiedzieć o jego losach. Prawie jak znak z nieba odczytałam program na TVP HISTORIA o polskich emigrantach w Argentynie z tamtego okresu. Po wejściu na ląd i okazaniu odpowiednich dokumentów (o stanie zdrowia, niekaralności i odpowiednim wieku) dostawali pozwolenie na prace, przydział ziemi, domek i sztuki zwierzyny hodowlanej, jechali głęboko w kraj, tam gdzie puszcza... Karczowali ją i zakładali osady, które po dziś dzień są...
klik
Uzmysłowiłam sobie całkiem niedawno, że przodkowie, to nie tylko matka, babka i pradziadek, ale to szeroko rozrośnięte wieloma gałęziami drzewo, którego konary są mocne i trwalsze niż by się zdawało. Że geny to poważna sprawa i wytłumaczenie własnych zachowań, cech charakteru, rysów twarzy, kształtu sylwetki etc etc... może się kryć w dawnych dziejach i dalekich krajach...
Może gdzieś tam, hen w dalekich stronach mam pociotków, prakuzynki (jak zwał, tak zwał). Więc ktokowlwiek widział, ktokolwiek wie....
Po kimś się ma to zamiłowanie do podróży (maleńkich i większych), awaturnicze skłonności i zamiłowanie do przygód! Pewna część mojej bliskiej rodziny przebywa od wielu lat na emigracji w USA, a i ja kiedyś starałam się o pozwolenie na pobyt, łącznie z braniem udziału w losowaniu Zielonej Karty. Był też czas, że mieszkałam i pracowałam za granicą - ale traktowałam to przelotnie, jako doświadczenie i przygodę :)
A teraz o sukience: Zajrzałam do miejscowego sh. Raz na pół roku (czas tak szybko pędzi) wpadam sprawdzić, czy jeszcze działa i za każdym razem wypadam z łupem, który mię powala! Idealny rozmiar i cena, wymarzony fason i spoko kolory!
Dobrałam dodatki w kolorze kości słoniowej: