Styl "na dziadówę" jest mi bliski. Tak się miewam. Opatulić, docieplić, schować - taka ubraniowa idea mi przyświeca. Nawet, gdy zwiedzam miejsca, w których Pany i Króle się miewali.
Tyle razy przejeżdżałam przez Szczekociny, a nie miałam pojęcia jaka tam się perełka kryje! Żadnego oznakowania, informacji, drogowskazu! Dopiero wertując przewodnik po Jurze, trafiłam na małe zdjątko Pałacu. Więc w drogę, mości panowie!
Pod płaszczem mam
TEN rombnięty sweterek, więc sens (ukryty) jest. Gdzieżbym śmiała wyjść w źle dowzorkowanym ubraniu :D
Kiedy dotarliśmy pod Pałac, zaczęło się ściemniać. Pora idealna, biorąc pod uwagę legendę o Zjawie. Mniej idealna do robienia zdjęć. Postanowiliśmy wrócić tutaj w dogodniejszych warunkach pogodowo-świetlnych. Tymczasem dla zdjęć, który wyszły, jak wyszły, wymyśliłam ratunek:
Do poczytania: http://www.it-jura.pl/pl/dwory.php?go=szczekoc
Zjawy były: